[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przestrzegać regulaminu, a wojownik taki jak ona powinien umieć
też wydawać szybkie rozkazy i umieć władać bronią  a jako Ama-
zonka rywalizująca z mężczyznami o prestiż i szacunek, musiała być
czasem gwałtowna, podkreślająca swoje prawa i przywileje. Ale ży-
cie to coś więcej niż regulaminy, formy, decyzje, rywalizacja. Była
zwykłą wojowniczką, która zajęła wysoką pozycję i była gotowa
niczym lwica bronić jej zębami i pazurami. Anastenes pokazał jej
inny model zachowania i postępowania. Teraz siedzący obok niej
Sahumon pokazywał jej za pomocą zwykłych pieśni możliwość wza-
jemnego zrozumienia ponadjęzykowego i przebywania w spokoju
ducha w miejscu, w którym byli uwięzieni jako towarzysze niedoli.
Do odkrycia i zrozumienia pewnych prawd o życiu, nie przygoto-
94
wało jej wcześniej ani przeszkolenie wojskowe, ani jej kariera, ani
dotychczasowe doświadczenie. Musiała je stopniowo odkrywać.
Obiecała sobie w duchu, że gdy tylko wydostanie się z tej za-
mkniętej podziemnej pułapki, spróbuje bardziej otworzyć oczy na
inne elementy życia i być bardziej pomocna w tej misji niż tylko
jako zwykły centurion.
Trzech młodych wojowników otulonych w futra, stojących na
otwartej przestrzeni jako wywiadowcy zawyło, gdy zobaczyli zbli-
żającą się obcą postać.
Anastenes szedł powoli, pozwalając wojownikom mongolskim
dokładnie mu się przyjrzeć. Gdy wejścia do jaskiń znalazły się w za-
sięgu jego wzroku, mógł zobaczyć, jak z jaskini wychodzi więcej
uzbrojonych w kamienne topory i oszczepy wojowników. Ich licz-
ba jednak nie przekraczała trzydziestu. Byli odważni, ale nie głu-
pi. Wiedzieli, że teraz doszłoby tylko do potyczki rozpoznawczej
z przeciwnikiem, który nie dorównuje liczbie ludzi z ich plemienia,
ale jest wielokrotnie silniejszy w technologiczne wynalazki. Już sa-
mo klasyczne uzbrojenie rzymskie  miecze i zbroje  przewyższały
ich technologicznie. Nie, Mongołowie wcale nie chcieli toczyć wal-
ki na otwartej przestrzeni. Tutaj ich grupa była tylko celem roz-
poznania sił wroga. Najpewniej zamierzali cofnąć się, i zapędzić
przeciwnika do nieznanych mu tuneli. Oni wiedzieli, gdzie sÄ… gej-
zery i zródła i jak biegną tunele. Walcząc na swoim terenie, o ile
przeciwnik nie użyłby samego statku kosmicznego  mieli przewagę
ilości ludzi i znajomości terenu.
KiedyÅ›, dawno temu, na dalekiej Ziemi, setki kopyt ich koni
przemierzały stepy, a ziemia drżała. Drżały też ludy północnej
Azji, a nawet potężni Chińczycy czuli niepokój, gdy wielkie hordy
przekraczały terytorium Chin. A potem nastąpił zmierzch rozwoju
Mongołów, zanim się naprawdę zaczął. Zepchnięci na daleką północ
przez Chińczyków i Persów, byli coraz bardziej ograniczani, a jed-
nocześnie kontrolowani. W końcu wielu z nich zostało zesłanych
do tego lodowego świata. Pozbawieni koni, stepów, metalu cofali
95
się w rozwoju pod względem technicznym i częściowo kulturalnym.
Ale było w nich coś, co nigdy nie wyginęło  duma. Planeta Chan
była ich domem  a szczególnie sieci tuneli jaskiniowych. Byli go-
towi bronić tego domu i bronić swego życia z bronią w ręku. To
nic, że potencjalny przeciwnik miał stal, broń rzucającą pioruny
i maszyny do szybkiego poruszania się po śniegu. Oni, uzbrojeni
w broń złożoną z kamieni, kości i drewna, byli gotowi stawić opór,
wiedząc, że ich jedyną przewagą jest znajomość terenu i ilość.
Czego się spodziewali? Trudno powiedzieć, ale na pewno nie
jednego człowieka. Im bliżej Anastenes podchodził, tym więcej wąt-
pliwości malowało się na twarzach patrzących na niego wojowników
mongolskich. Patrzyli na niego, po czym spoglÄ…dali w dal za jego
plecami, szukając wsparcia dla tego samotnego człowieka i myśląc
o podstępie.
Anastenes był ubrany w wygodny kombinezon, na który na-
rzucił ozdobną chlamidę  idealną do pokazywania wyższej pozycji
w znacznie cieplejszym klimacie, ale w walce zdecydowanie zawa-
dzającą. Na piersi zawiesił srebrny łańcuch z Janusem  ozdoba
równie podkreślająca pozycję i również zupełnie nieprzydatna do
walki. Choć na ręce nałożył naturalnie rękawiczki, głowę pozosta-
wił odsłoniętą. Mongołowie widzieli już hełmy na statku  sama
Boudikka i jej eskorta przybyli do nich w stalowych hełmach  więc
musiało ich dziwić, że ktoś idzie do nich ubrany tak nierozsądnie do
walki, i tak bardzo niezabezpieczony. Wzrok niektórych kierował
się ku jego biodrom. Widzieli, że Rzymianie noszą wciąż miecze
przy pasie, więc mogli się spodziewać, że i on będzie mieć miecz.
Ale Anastenes nigdy nie chodził uzbrojony.
W pewnym momencie Mongołowie wydali kolejny krzyk zdu-
mienia. Teraz patrzyli na jego twarz, ale prześlizgiwali się wzrokiem
po jego bogatych elementach ozdobnych na ubraniu. Rozpoznali
go. Oczywiście wśród grupki ludzi przed jaskinią musiał być choć
jeden człowiek, który był na statku. Tym człowiekiem był Masho-
un  doradca Khandargyna, który próbował powstrzymać swojego
wodza przed wywołaniem skandalu.
Teraz patrzył na zbliżającego się konsula i musiał go rozpo-
znać. Wódz całkowicie nieuzbrojony i podatny na atak, idący na
96
spotkanie z wojownikami, z którymi walczą jego ludzie? Kilku mło-
dzieńców groznie wyciągnęło oszczepy w stronę zbliżającego się
przybysza, ale nawet oni wydawali siÄ™ zdezorientowani. Mashoun
powiedział coś do nich po mongolsku. Anastenes dobrze ocenił tych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl