[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z drogówki, który próbował stanąć między nim a Courtney. Odkładanie tej rzeczy na
pózniej było zbyt niebezpieczne. Jutro wieczorem będą mieli za sobą dobrze ponad po-
łowę drogi do San Francisco. Gdyby Doyle zdecydował się zmienić trasę w ostatnim
etapie podróży, to Leland mógłby zgubić ich na dobre.
A zatem jutro. Gdzieś między Lawrence, Kansas i Denver. Wreszcie Leland im odpła-
ci, każdemu, kto go upokorzył i działał przeciwko niemu przez te ostatnie dwa lata. To
będzie początek. Od tej chwili nie pozwoli sobą pomiatać. Każdego nauczy szacunku.
Szczęście znów się do niego uśmiechnie. Gdy Doyle i chłopiec nie będą stać na jego dro-
dze, on i Courtney zaczną wspaniałe życie. Leland stanie się dla niej wszystkim, i dla-
tego będzie musiała z nim pozostać.
We wtorek wieczorem, kilka minut po 18.00, zadzwonił telefon z policyjnego labora-
torium. Detektyw Ernie Hoval odebrał go w swym skromnie urządzonym gabinecie na
drugim piętrze komendy policji.
 W sprawie Pulhama?  spytał, zanim człowiek po drugiej stronie zdążył cokol-
wiek powiedzieć.  Jeśli nie, przekaż to komu innemu. Zajmuję się tylko Pulhamem,
dopóki sprawa nie zostanie rozwiązana, niczym więcej.
 Mam coś, co pana zainteresuje  powiedział technik. Był to głos łysego, żółta-
wego, niepozornego człowieczka, który poprzedniego wieczoru nie wykazał respektu
przed detektywem Hovalem.  Mam raport z Waszyngtonu na temat odcisków palców.
Właśnie nadszedł dalekopisem.
 No i?
 Nie ma ich w kartotece.
Hoval przygarbił się nad dużym biurkiem, prawie je zasłaniając, jedną dłonią trzy-
mając mocno słuchawkę, drugą zaciskając w pięść, która spoczywała na książce rapor-
tów. Jego kłykcie były białe i sterczące.
 Nie ma w kartotece?
58
 Mówiłem panu, że tak będzie  odparł technik, który sprawiał wrażenie niemal
zadowolonego z powodu rozczarowania policjanta.  Z każdą upływającą minutą wy-
gląda to coraz bardziej na działanie szaleńca.
 To sprawa polityczna  upierał się Hoval, raz po raz otwierając i zaciskając pięść.
 Zaplanowane zabójstwo policjanta.
 Nie zgadzam siÄ™.
 A ma pan jakieś dowody?  spytał Hoval ze złością.
 Nie  przyznał technik.  Wciąż badamy samochód, ale wygląda to beznadziej-
nie. Pobraliśmy próbki lakieru z każdego zadrapania i wgniecenia, ale skąd wiadomo, że
któreś z tych uszkodzeń zostało spowodowane przez samochód zabójcy? A jeśli nawet
 to przez jaki samochód?
 Sprawdziliście wnętrze radiowozu?
 Oczywiście  powiedział technik.  Znalezliśmy kilka włosów, łonowych i in-
nych. Obcięte paznokcie. Różnego rodzaju błoto. ydzbła trawy. Kawałki jedzenia.
Większość nie ma związku z zabójcą. A nawet jeśli ma  włos, parę wydartych nitek,
które znalezliśmy przy zamku drzwi  to niewiele nam daje, dopóki nie mamy podej-
rzanego, z którym można by to wszystko powiązać.
 Tej sprawy na pewno nie rozwiąże się w laboratorium  zgodził się Hoval.
 Ma pan jakiÅ› inny trop?
 Rekonstruujemy przebieg zmiany Pulhama  powiedział Hoval.  Zaczynając
od chwili, w której wziął z garażu radiowóz.
 Macie coÅ›?
 Mnóstwo minut, których przebieg trzeba wyjaśnić, wielu ludzi z którymi trzeba
porozmawiać  powiedział Hoval.  Ale coś znajdziemy.
 Wariata.
 Kompletnie się pan myli  Hoval odłożył słuchawkę.
Dwadzieścia lat wcześniej Ernie Hoval został policjantem, ponieważ była to profe-
sja, a nie po prostu posada; było to zajęcie, które zapewniało człowiekowi poczucie ho-
noru i szacunek innych.
Praca była ciężka, godziny służby długie, płaca ledwie zadowalająca, ale miało się
okazję zrobienia czegoś dla swej społeczności. Pośrednie korzyści płynące z pracy poli-
cjanta  wdzięczność sąsiadów i szacunek okazywany przez własne dzieci  były waż-
niejsze niż pensja. Tak to w każdym razie wyglądało w przeszłości...
W dzisiejszych czasach, myślał sobie Hoval, policjant nie jest niczym innym jak tylko
celem. Wszyscy są przeciwko policji. Czarni, liberałowie, Latynosi, pacyfiści, członkowie
ruchu wyzwolenia kobiet  cały ten pomylony margines społeczeństwa znajduje przy-
jemność w ośmieszaniu policji. W dzisiejszych czasach policjanta traktuje się, w najlep-
szym razie, jak pajaca. W najgorszym nazywa siÄ™ go faszystÄ…, i przeznacza do odstrza-
łu, dokonanego przez te wszystkie rewolucyjne grupy, którymi nikt się nie przejmuje,
z wyjÄ…tkiem innych gliniarzy...
59
Wszystko to zaczęło się w 1963, od Kennedy ego i Dallas. A pogorszyło się, i to bar-
dzo, w czasie wojny. Hoval wiedział o tym, choć nie mógł pojąć, dlaczego zabójstwo
prezydenta i wojna zmieniły tak wielu ludzi tak bardzo. W historii Ameryki miały miej-
sce polityczne zabójstwa, ale żadne nie wpłynęło na naród aż tak bardzo. I były inne
wojny, które tylko wzmocniły jego kręgosłup moralny. Ale ta wojna wywarła odwrotny
skutek. Nie potrafił powiedzieć dlaczego  z wyjątkiem tego, że komuniści i inne re-
wolucyjne siły wreszcie znalazły długo poszukiwany pretekst do działania  ale wie-
dział, że tak właśnie jest.
Myślał o Pulhamie, ostatniej ofierze tych zmian, i zaciskał swe potężne pięści. Mord
miał podłoże polityczne. Prędzej czy pózniej znajdą tych drani.
Zroda, 7.00 
czwartek, 7.00
7
Przez cały ranek zanosiło się na deszcz. Aagodnie pofałdowane pola delikatnych
młodych kłosów pszenicy stykały się z odległym horyzontem jak zielony dywan pod
niskim, szarym pułapem szybko płynących chmur. Gdzieniegdzie, z tej obłąkańczo pła-
skiej ziemi, wyrastały potężne betonowe elewatory zbożowe, jak gigantyczne pioruno-
chrony, sprawdzające nieustępliwość nadciągającej burzy.
Colinowi spodobała się ta sceneria. Cały czas pokazywał elewatory i nieliczne szkie-
lety szybów wiertniczych, które trwały w oddali jak strażnice.
 Wspaniałe, co?
 Ta ziemia jest w każdym calu tak płaska jak w Indianie i Missouri  powiedział
Doyle.
 Ale jest w niej historia.  Chłopiec miał dziś na sobie czerwono-czarną koszulkę
z wizerunkiem Frankensteina, która wysunęła się z jego sztruksowych spodni, ale nie
zwracał na to uwagi.
 Historia?  spytał Alex.
 Nigdy nie słyszałeś o szlaku starego Chisholma *? Albo o szlaku Santa Fe? Są tu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl