[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niezawodny i godny szacunku środek transportu niż automobile. Wewnątrz
znajdowało się trzydzieści boksów dla wierzchowców, koni zaprzęgowych i
pociągowych, a także duża powozownia, w której mieściły się pewnie ze dwa tuziny
różnych konnych wehikułów, wliczając w to furgony i sprzęt rolniczy. Na górze
przechowywano siano. Poza tym znajdowały się tam kwatery dla około czterdziestu
robotników, którzy zajmowali się zwierzętami, budynkami, rymarstwem i powozami.
W latach dwudziestych powozownia przekształciła się w garaż, a furmani, forysie i
cała reszta przekwalifikowała się na szoferów i mechaników.
Susan i ja stawiamy czasem w garażu jaguara, a George trzyma tutaj przez cały
czas swego lincolna, należy bowiem do pokolenia, które nauczono dbać o to, co
własne. Stróżówka, domek gościnny i pałac nie mają oczywiście własnych garaży, w
swoim czasie bowiem każdy, kto chciał dosiąść konia lub pojechać gdzieś powozem
bądz automobilem, dzwonił po prostu do powozowni. Mam w kuchni guzik
oznaczony napisem POWOZOWNIA i wciąż go naciskam, ale nikt po mnie nie
podjeżdża.
Stajnie położone są na ziemi Stanhope'ów, co może nastręczyć pewne problemy
przy sprzedaży posiadłości. Oczywistym rozwiązaniem wydaje się wybudowanie
małej drewnianej stajni na gruntach należących do Susan. My sami nie mieszkamy
już w wielkim domu; dlaczego konie miałyby mieszkać w wielkiej stajni? Ale Susan
obawia się, że jej
93
zwierzęta, przeniesione w gorsze warunki, mogłyby doznać emocjonalnego szoku.
Dlatego chce przenieść przynajmniej część oryginalnej stajni, cegła po cegle,
dachówka po dachówce i kamień po kamieniu na należący do niej teren. Chce to
zrobić szybko, zanim ludzie z urzędu podatkowego zaczną sporządzać inwentarz
nieruchomości. Mój teść zgodził się łaskawie na przeniesienie całej budowli albo jej
części na należące do jego córki dziesięć akrów, a Susan wybrała już dla swoich
bezcennych koni miły, ocieniony drzewami kawałek ziemi nie opodal sadzawki.
Pozostaje teraz zwrócić się jedynie do Przedsiębiorstwa Przenoszenia Stajni
"Herkules i Spółka" i zaangażować stu niewolników. Susan twierdzi, że podzieli się ze
mną kosztami. Muszę jeszcze raz rzucić okiem na to nasze porozumienie
przedmałżeńskie.
Wypiłem sok i wsadziłem kciuk za pasek, czekając, aż ktoś pojawi się w bramie
pchając przed sobą wypełnioną gównem taczkę. Znalazłem słomkę i zacząłem dłubać
nią w zębach.
Po mniej więcej minucie spędzonej w tej pozie postanowiłem przestać się wygłupiać
i po prostu wejść do środka. Kiedy jednak wkraczałem przez główną bramę, ze
strychu wypadła sterta siana i wylądowała dokładnie na mojej głowie. Wyglądało na
to, że tam, na górze, po prostu obrzucają się sianem. Wspaniała, higieniczna
amerykańska zabawa. Kompletnie ośmieszony, okręciłem się na pięcie, wskoczyłem
do samochodu i wciskając gaz do dechy zawróciłem kontrolowanym poślizgiem tuż
przy bramie stajni.
Przejeżdżając z włączonym na cztery koła napędem przez sam środek kupy gnoju,
słyszałem, jak Susan woła coś za mną przez otwarty lufcik strychu.
Po południu tego samego dnia, po rzeczowej dyskusji o tym, jaki to jestem
dziecinny, założyliśmy nasze białe tenisowe stroje i udaliśmy się na randkę na kort.
Było dość ciepło jak na kwiecień i po krótkiej wymianie piłek, na którą pozwoliliśmy
sobie czekając na naszych partnerów, Susan zdjęła sweter i spodnie od dresu.
Muszę przyznać, że w stroju tenisowym ta kobieta wygląda wspaniale, a kiedy w
oczekiwaniu na piłkę kołysze opiętą szortami pupą, mężczyzni na korcie na minutę
albo dwie całkowicie tracą koncentrację.
94
Odbijaliśmy tak piłki przez dziesięć minut, przy czym ja przeważnie wysyłałem je na
aut, a Susan powtarzała, żebym przestał być agresywny.
 Słuchaj, John  powiedziała w końcu.  Nie przerżnij tego meczu. Uspokój się.
 Jestem spokojny.
 Jeśli wygramy, spełnię każde twoje seksualne życzenie.
 Co byś powiedziała na kochanie się na sianie?
Zaśmiała się.
 Masz to jak w banku.
Pograliśmy jeszcze trochę i chyba się uspokoiłem, ponieważ umieszczałem piłki w
polu. Mimo to nie czułem się szczęśliwy. Często całkiem drobne rzeczy, takie jak na
przykład fakt, że własna żona tarzała się z kimś w sianie, sprawiają, że człowiek
wpada w mściwy i destrukcyjny nastrój.
Tymczasem pojawili siÄ™ Jim i Sally Rooseveltowie. Jim wywodzi siÄ™ z tych samych
Rooseveltów, którzy wciąż mieszkają w Oyster Bay.
Rooseveltowie, Morganowie i Vanderbiltowie stanowiÄ… coÅ› w rodzaju miejscowego
bogactwa naturalnego, samoodtwarzalnego niczym bażanty  i prawie tak samo
rzadkiego. Gościć Roosevelta albo bażanta na terenie własnej posiadłości to powód
do niemałej dumy, a mieć jednego albo drugiego na obiedzie (bądz na obiad) to, w
odpowiedniej kolejności, prawdziwe wydarzenie towarzyskie albo kulinarne. Jim jest
w gruncie rzeczy całkiem porządnym facetem, mającym słynne nazwisko oraz
fundusz powierniczy w banku. Co ważniejsze, gra w tenisa gorzej ode mnie.
Nawiasem mówiąc, nie wymawiamy tutaj nazwiska Roosevelt w sposób, w jaki
słyszeliście je przez całe życie. W tej okolicy mówimy Ruzwełt, z zaciśniętymi w stylu
Zwartej Szczęki zębami.
Sally Roosevelt, z domu Sally Grace, wywodzi się z rodziny armatorów Grace'ów i
tak się składa, że to ich nazwiskiem, a nie imieniem kobiety ochrzczona została
nasza uliczka. Jestem jednak głęboko przekonany, że większość mieszkańców Grace
Lane* uważa, że jej nazwa oznacza po prostu stan duchowej łaski, jakiej dostąpili
poprzez sam fakt swego tutaj zamieszkania. Niezależnie od tego, że * Ang. grace:
Å‚aska.
95
należy do rodziny Grace'ów, Sally wygląda całkiem niczego sobie, i żeby odegrać
się za incydent z sianem, flirtowałem z nią miedzy setami. Jednak ani ona, ani Susan,
nie mówiąc już o Jimie nie zwracali najmniejszej uwagi na moje zaloty. Zacząłem
ostrzej serwować i tracić piłki.
Około godziny szóstej, w środku meczu, dostrzegłem nadjeżdżającego główną aleją
czarnego, błyszczącego cadillaca eldorado. Na wysokości kortów, które są
częściowo zasłonięte iglakami, samochód zwolnił i zatrzymał się. Wysiadł z niego
Frank Bellarosa. Chwilę rozglądał się, po czym ruszył w naszą stronę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl