[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bliznich.
Trwało to dość długo, zanim panna Wetherby przystąpiła do rzeczy, a i wtedy uczyniła to drogą
dość okólną i krętą.
Proszę wziąć pod uwagę, że wiem o tym z najlepszego zródła.
W St.Mary Mead najlepszym zródłem jest zawsze czyjaś służąca.
Nie może mi pani powiedzieć, od kogo się pani dowiedziała?
Dałam słowo, kochany księże proboszczu. A słowa nie wolno łamać.
Panna Wetherby miała przy tym bardzo poważną i uroczystą minę.
Przypuśćmy, że powiedział mi to ptaszek. To bezpieczne powiedzenie, prawda?
Miałem wielką ochotę powiedzieć: kretyńskie powiedzenie i żałuję, że się powstrzymałem, bo
chciałbym zaobserwować, jaki efekt wywarłyby te słowa na pannie Wetherby.
Otóż ten mały ptaszek powiedział mi, że widział pewną damę, której nazwiska nie
wymieniamy.
Też dla bezpieczeństwa? spytałem.
Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu panna Wetherby wybuchnęła niepohamowanym śmiechem i
poklepała mnie kokieteryjnie po ramieniu wołając:
O, ksiądz, proboszcz jest bardzo złośliwy! Uspokoiwszy się ciągnęła dalej.
& Pewną damę, i czy ksiądz proboszcz, wie, dokąd ta dama szła? Skręciła na drogę do
probostwa, ale przedtem rozejrzała się wokoło w sposób bardzo szczególny& chcąc przypuszczalnie
upewnić się, że nikt jej nie widzi.
A ten mały ptaszek?
Był właśnie z wizytą u właściciela sklepu rybnego w pokoju nad sklepem.
Nie wiem dokładnie, jak służące spędzają swoje wolne dni. ale wiem, że jeśli tylko mogą tego
uniknąć, nie spędzają ich nigdy na powietrzu.
A dochodziła właśnie szósta dodała panna Wetherby, pochylając się do przodu.
Jakiego dnia?
Panna Welherby aż pisnęła.
W dniu morderstwa oczywiście! Czyż tego nie powiedziałam?
Sam wysnułem ten wniosek odparłem. A nazwisko tej damy?
Zaczyna się na L rzekła panna Wetherby, kiwając złowieszczo głową.
Czując, że na tym wyczerpują się informacje panny Wetherby, wstałem z fotela.
Nie pozwoli ksiądz, żeby policja mnie przesłuchiwała, prawda? prosiła rzewnie panna
Wetherby, ściskając moją dłoń. Tak się boję wszelkiego rozgłosu. A jeszcze gdybym musiała
stawać przed sądem!&
W wyjątkowych wypadkach odrzekłem pozwalają świadkom siedzieć.
Po czym umknÄ…Å‚em.
Pozostała mi jeszcze wizyta u pani Ridley. Czcigodna ta dama od razu wskazała mi właściwe
miejsce.
Nie życzę sobie być wplątana w żadne sprawy sądowe oświadczyła stanowczo,
przywitawszy się ze mną ozięble. Ksiądz proboszcz to rozumie. Z drugiej strony dowiedziałam się
o pewnej okoliczności wymagającej zbadania, sądzę więc, że powinno się o niej powiadomić
władze.
Czy to dotyczy pani Lestrange? spytałem.
Czemu miałoby dotyczyć pani Lestrange? spytała chłodno pani Ridley.
Nie potrafiłem oczywiście tego wytłumaczyć.
Rzecz jest bardzo prosta ciągnęła dalej pani Ridley. Moja pokojówka, Klara, stała przed
bramą frontową& zeszła tam na parę minut, żeby, jak twierdzi, odetchnąć świeżym powietrzem. Jest
to oczywiście mało prawdopodobne. Najpewniej czekała na chłopca ze sklepu rybnego, bezczelnego
łobuziaka, który myśli, że wolno mu żartować ze wszystkimi służącymi, bo ma już siedemnaście lat.
W każdym razie, jak powiadam, stała pod bramą i usłyszała nagle kichnięcie.
Tak?& powiedziałem czekając na dalszy ciąg.
To wszystko. Słyszała kichnięcie. I proszę mi tylko nie mówić, że nie jestem już młoda i
mogłam się pomylić, bo to Klara słyszała, a ona ma dopiero dziewiętnaście lat.
Ale czemu nie miała usłyszeć kichnięcia? spytałem.
Wyraz twarzy pani Ridley świadczył wyraznie o politowaniu, które żywi dla mojego intelektu.
Słyszała kichnięcie w dniu zabójstwa w porze, kiedy na plebanii nie było nikogo w domu.
Morderca niewątpliwie ukrywał się w krzakach, czekając na sposobną chwilę. Należy więc szukać
człowieka zakatarzonego.
Albo takiego, co cierpi na katar sienny powiedziałem. Ale jeśli chodzi o ścisłość, proszę
pani. Sądzę, że zagadkę te łatwo rozwiązać. Nasza służąca. Mary, ma od pewnego czasu okropny
katar. Przyznam się nawet, że wciąż pociąga nosem, co działa nam na nerwy. Widocznie pani służąca
słyszała jej kichnięcie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]