[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się wzajemnie na duchu. Gems powtarzała: Nieważne, jak bardzo zle się czuję.
Mam zamiar to przezwyciężyć .
Jest silna. Naprawdę tak myślała. Ona i Sal to twarde baby.
Lily nie mówiła o tym. Tak, czuję się dobrze, martwcie się o siebie - stwierdziła
jedynie, ale nikomu nie patrzyła przy tym w oczy.
Jeśli chodzi o Smółkę, to wyglądał bardzo nieciekawie. Chyba w jego wypadku
trawka była błędem. Smółka należy do ludzi, którzy niezbyt dobrze znoszą zielsko.
Zaczął mieć znów ten nerwowy wygląd jak kiedyś i zaczął wychodzić na małe
samotne spacery, aż w końcu Lily spytała go, czy zatrzymał coś dla siebie. On
zaprzeczył. Jestem prawie pewien, że nie kłamał, ponieważ był kompletnie rozbity.
Zaczął mówić o alkoholu.
- Będziesz miał tylko kaca, a co jutro? - zapytała Gemma.
- Potrzebuję tego. Potrzebuję, Gems. Nic nie rozumiesz - odparł.
- Na głodzie nie możesz czuć się dobrze. Po prostu musisz to przetrzymać -
oświadczyła Sally.
Do tego czasu Sal i ja posyłaliśmy sobie uśmieszki, kiedy jedno z nas powiedziało
coś takiego. To było coś w rodzaju: Ja wiem, że ty wiesz. I ty wiesz, że ja wiem, ale
żadne z nas nic nie powie . Lily dostała skurczy, podobnie jak Gemma. Smółki nie
skręcało tak bardzo, ale wkrótce zaczął wymiotować. Podczas gdy ja i Sal... no...
jęczałem, że fatalnie się czuję, i ona tak samo. Ale... cóż...
W końcu, musiała być czwarta po południu, Smółka oznajmił: Mam dosyć.
WyskoczÄ™ po jakiÅ› alkohol .
- Podrzucę cię - powiedziałem.
151
W pobliżu była wioska, ale niczego nam nie sprzedali. Najbliższy sklep z alkoholem
znajdował się o dobre pięć mil stamtąd, a poza tym Smółka miał dopiero szesnaście
lat. Mogli mu odmówić.
Na początku nie chciał, żeby go podwozić. Mówił, że chce iść sam. Ale oczywiście
skoro już było jasne, że pójdzie, to wszystkim zachciało się pić, więc tak czy inaczej
go podwiozłem.
No cóż, dotarliśmy tam bez problemów, kupiliśmy wino owocowe i piwo, a on
oznajmił:
- Chcę wrócić na piechotę. Spojrzałem tylko na niego.
- Nie, chcÄ™.
- Pięć mil, Smółka.
- Po prostu chcę się odświeżyć.
Powiedziałem do siebie: ach tak . Nie wypowiedziałem tego na głos, lecz obaj
myśleliśmy to samo. Odjeżdżając obserwowałem go w lusterku. Stał patrząc za
samochodem, ale nie ruszył się, dopóki nie zniknąłem mu z pola widzenia.
Sprawy pogorszyły się jeszcze pod naszą nieobecność. Wszystkie wyglądały
okropnie, musiała wyniknąć między nimi jakaś kłótnia, sądząc po panującym
nastroju. Gemma dostała gwałtownych skurczy żołądka. Pomyślałem sobie: ho, ho,
pewnie sporo brała, skoro teraz ma takie objawy. Podałem im puszki, a kiedy je
otwierały, poszedłem do sypialni wziąć następną działkę. Wyobrażałem sobie, że
lepiej będzie, jeśli ktoś zachowa jasny umysł. Ale Lily poszła za mną.
Wyciągnąłem swoją paczuszkę. Trochę się niepokoiłem, bo nie zostało dużo, ale nie
mogłem powiedzieć nie, prawda? Uspokoiła się. Lily weszła chwilę pózniej.
- Już dobrze, Gemmo? - zapytała.
- Udałoby mi się, gdyby jedno z was, cholerne sukinsyny, wytrzymało ze mną -
powiedziała Gems.
I wszystko zaczęło się od początku. Pomyślałem, że to naprawdę nie jest śmieszne.
ROZDZIAA 21
Gemma
152
Nie zostaliśmy już na następną noc.
W drodze powrotnej nikt się nie odzywał. Parę razy próbowałam powiedzieć, jak
strasznie się czuję, ale usłyszałam tylko: Następnym razem, następnym razem,
następnym razem... Wszyscy byliśmy potwornie przerażeni.
Próbowałam rzucić to kilka razy, ale nigdy dotąd się nie bałam. To znaczy, zawsze
istnieje ryzyko. Wszyscy baliśmy się przedawkowania albo tego, że nas przyskrzynią
za narkotyki, albo rozpieprzenia sobie żył, ot takich spraw. Ale to mieściło się w
normie. Tym razem było inaczej. Tym razem wiedziałam, że naprawdę jestem
ćpunką. No bo czego boi się ćpun? Nie AIDS, nie przedawkowania, jak mógłbyś
pomyśleć. Byliśmy przerażeni, bo mogło nie być już więcej hery. Po raz pierwszy
czułam coś takiego. Po raz pierwszy wiedziałam, że nie mogłabym się bez tego
obyć.
Rob poszedł się naćpać do Deva. Ja doszłam już do siebie, bo Smółka był w domu,
kiedy tam dotarliśmy, i oczywiście zdążył już wziąć.
Siedział na sofie.
- Już w domu, Gems? - przywitał mnie z tym swoim głupawym uśmieszkiem w stylu
a nie mówiłem? .
Poszłam do kuchni i znalazłam to tam, gdzie zwykle. Zabrałam swój sprzęt,
nastawiłam wodę, usiadłam na ławie i zrobiłam to.
Nie masz pojęcia. Nie masz nawet pojęcia.
Czułam, że mnie obserwuje.
- Naprawdę wróciłeś autostopem?
Skrzywił się.
- Powinienem był wziąć trochę z sobą.
- Rob tak zrobił.
- Przypuszczałem.
- Dlaczego go nie poprosiłeś, zamiast tłuc się z powrotem okazją?
- Nie wiem.
153
Potem znów się skrzywił i powiedział, że nie powinnam mieć do niego pretensji, i
zapytał, czy wiem, jak on się z tym czuł? Zrobiłam herbatę. Wypiliśmy ją siedząc przy
stole naprzeciw siebie, a potem on znów zaczął. Tłumaczył, że to nie ma znaczenia,
ponieważ tak naprawdę wcale nie miał zamiaru rezygnować, chciał jedynie przez to
przejść, bo pozostali byli tacy pełni zapału, a z kolei zmył się, bo nie chciał wystawiać
nas na pokusÄ™.
- Lubię to, co robię. Dlaczego mam z tego rezygnować? - stwierdził.
- A co się stanie, jeśli zsiniejesz tak jak Lily?
Smółka wyszczerzył zęby w uśmiechu i odparł:
- %7łyj szybko, umieraj młodo, Gems...
- Wcale tak nie myślisz naprawdę - przerwałam mu.
- Nie wiesz o niczym, kiedy jesteś martwa - rzekł.
- Aha. Ale nie ma hery dla nieboszczyków... - zakpiłam.
Na chwilę zapadła cisza, a potem Smółka wstał i włączył muzykę. Zaczął mówić... że
teraz lepiej się czuje, że jest silniejszy, że za jakiś tydzień spróbuje ponownie, że
pewnie poradziłby sobie, ale wiedział, że Rob coś ma, więc tak czy inaczej nie mogło
się udać, ale następnym razem będzie lepiej, bo już wie, z czym musi się zmierzyć...
Siedziałam i patrzyłam na niego. Właściwie nawet go nie słuchałam. Myślałam, jak
bardzo zmienił się na korzyść w ciągu tych ostatnich lat. Naprawdę tak pomyślałam.
%7łe jest z nim lepiej. Lecz nagle zapragnęłam znów dawnego Smółki. Chciałam z
powrotem swojego Smółkę.
Zaczęłam płakać. Ukryłam twarz w dłoniach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]