[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Mrówki!  wykrzyknęła patrząc na trzymane w ręku pałki.
 Podobne do nich, tylko gorsze.
%7ływa fala dotarła na równinę i ruszyła przez nią potworną kaskadą. Niektóre
z biegnących na czele zwierzątek były już tak blisko, że mogli rozróżnić pojedyn-
cze ciała. Z tej odległości nie przypominały już jednolitego płynu.
 Myszy!  zawołała kobieta z ulgą.  Maleńkie myszy!
 Możliwe. Myszy należą do najmniejszych ssaków i rozmnażają się naj-
szybciej, ssaki zaś to najbardziej krwiożercze i wszechstronne kręgowce na Zie-
mi. Z czymkolwiek jednak mamy do czynienia, przypuszczam, że to zwierzęta
mięsożerne.
 Myszy? Ale jak. . .
 Promieniowanie wpływa w jakiś sposób na młode i zmienia je w mutanty.
Mutacje są prawie zawsze szkodliwe, ale nieliczne osobniki, u których nastąpi-
ły zmiany korzystne, przeżywają i zdobywają przewagę, stając się silniejsze niż
przedtem. Książki twierdzą, że nawet człowiek powstał w ten sposób.
 Ale myszy!
Straż przednia dotarła już do ich stóp. Sos czuł się idiotycznie, podnosząc
maczugÄ™ przeciw takim przeciwnikom.
 Obawiam się, że to ryjówki. Pierwotnie były owadożerne. Jeśli promienio-
wanie zabiło wszystko prócz owadów,
z pewnością wróciły tu pierwsze.
Przykucnął, złapał jedną sztukę przez rękawicę i podniósł w górę, by pokazać
Soli. Nie chciała patrzeć, za to Głupi spojrzał i nie spodobał mu się ten widok.
 Najmniejszy, ale najbardziej krwiożerczy ze wszystkich ssaków. Dwa cale
długości, ostre zęby, śmiercionośna toksyna  choć jedna ryjówka nie ma jej tyle,
20
by zabić człowieka. To stworzenie atakuje wszystko, co żyje, i zjada dziennie dwa
razy tyle mięsa, ile samo waży.
Sola podskakiwała to tu, to tam, próbując uniknąć atakujących karzełków. Nie
odczuwała przed nimi głupiego strachu, jak niektóre kobiety, lecz z pewnością nie
chciała ich mieć na ciele czy pod stopami.
 Spójrz!  krzyknęła.  One. . .
On też już to ujrzał. Tuzin zwierzątek dostało się do namiotu. Zaczęły obłazić
Sola, węsząc w poszukiwaniu najlepszych miejsc do ukąszenia.
Sos rzucił się na nie waląc w ziemię maczugą, podczas gdy Sola uderzała pał-
kami, lecz horda dotarła już całą masą. Na każdą sztukę, którą utłukły niezdarne
ciosy, przybywało dwadzieścia nowych, szczerząc miniaturowe zęby. Ciałka za-
bitych zwierząt były szybko rozrywane i pożerane.
Mali żołnierze prowadzili wojnę na wielką skalę.
 Nie możemy walczyć ze wszystkimi!  dyszał Sos.  Do wody!
Otworzyli namiot, wyciągnęli Sola za ręce i wrzucili do rzeki. Sos wszedł
do wody po pierś, strącając z siebie zajadłe potworki. Zauważył, że z licznych
zadrapań na jego ramionach ciekła krew. Miał nadzieje, że mylił się co do jadu,
gdyż zarówno on, jak i Sola otrzymali już tyle ukąszeń, że z pewnością utraciliby
przytomność, gdyby ich efekt się kumulował.
Małe, ziejące złością stadka zatrzymały się na brzegu i przez chwilę Sos my-
ślał, że jego akcję uwieńczyło powodzenie. Nagle jednak co odważniejsze osobni-
ki wskoczyły do wody i zaczęły płynąć, z oczami jak paciorki utkwionymi w celu.
Następne podążały za nimi. Wkrótce powierzchnię rzeki pokryły kosmate ciałka.
 Musimy się od nich oddalić!  krzyknął Sos.  Płyniemy!
Głupi przefrunął na drugi brzeg i usiadł zaniepokojony na krzaku. Nie było
już tajemnicą, dlaczego na powierzchni nie było życia!
 Ale namioty, zapasy. . .
Miała rację. Musieli odzyskać namiot. W przeciwnym razie po zachodzie
słońca nic ich nie osłoni przed ćmami. Nieprzeliczona armia ryjówek mogła się
ich nie obawiać, ale wszystkie większe stworzenia były zagrożone.
 Wrócę po nasze rzeczy!  krzyknął Sos. Podtrzymując przedramieniem
brodę Sola, płynął bokiem w stronę drugiego brzegu. Wyrzucił gdzieś maczugę,
z której i tak nie było żadnego pożytku.
Prześcignęli zwierzęta i z wysiłkiem wyszli na brzeg. Sola pochyliła się nad
chorym, by udzielić mu wszelkiej możliwej pomocy, Sos natomiast ponownie
skoczył do wody, aby wykonać jedno z najbardziej nieprzyjemnych zadań w swo-
im życiu. Uderzał teraz mocniej oswobodzonymi z ciężaru rękami, lecz zbliżając
się do przeciwległego brzegu, musiał się przebijać przez żywą warstwę drapież-
ników. Jego twarz znajdowała się na poziomie ich ciałek.
Wciągnął powietrze i zanurkował. Płynął pod wodą, jak długo mógł, zanim
musiał się wynurzyć, by zaczerpnąć oddechu. Oparł się stopami o dno i odbił uko-
21
śnie do góry. Wyskoczył ponad powierzchnię, rozrzucając ryjówki we wszystkie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl