[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie chciałam opowiadać o moim dzieciństwie ani rodzinie.
To nie były tematy, o których mogłam swobodnie rozmawiać.
Zawsze marzyłam tylko o jednym: normalnym, szczęśliwym
dzieciństwie. Mogę podziękować mamie i tacie za to, że mi tego
nie dali. Czułam się strasznie przez to, że musiałam okłamywać
Luke a na temat mojej rodziny, ale nie chciałam, żeby wiedział,
jacy byli straszni. Nie chciałam, żeby oceniał mnie na postawie ich
postępowania. I dla mnie moja rodzina nie istniała.
Wychowywałam się w Seattle z rodzicami i siostrą. Zginęli
w wypadku parÄ™ lat temu.
Luke spojrzał na mnie i dostrzegłam w jego oczach
współczucie.
Przykro mi powiedział.
Dziękuję. Nie lubię o tym rozmawiać odrzekłam, żeby
uniknąć dalszych pytań.
Luke skinął głową. W końcu dotarliśmy na początek kolejki i
Charley wsiadła na karuzelę. Staliśmy, machaliśmy jej, kiedy mijał
nas samochodzik, w którym siedziała.
Jest wspaniałą dziewczynką uśmiechnęłam się.
Najwspanialszą przyznał Luke. Jest dla mnie bardzo
ważna, zrobię wszystko, żeby ją chronić.
Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Karuzela się
zatrzymała i Charley zsiadła. Znów chwyciła nas za ręce i
zaprowadziła do gier.
Pani Gilmore, lubi pani grać? spytała, spoglądając na
mnie z zadartą głową.
Uwielbiam, Charley.
Tak jak wujek Luke. Puściła do mnie oko.
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
Charley, kiedy nie jesteśmy w szkole, możesz mówić do
mnie Lily.
Naprawdę?! spytała przejęta.
Luke spojrzał na mnie i się roześmiał.
Ale nie zapominaj, że na lekcjach to jest pani Gilmore
powiedział.
Dobrze, będę pamiętać. Zaprowadziła nas do miejsca, w
którym z namiotu zwisał wielki, wypchany, fioletowy kot.
Chcę tego kota, wujku Luke błagała.
Roześmiałam się, kiedy podeszliśmy do miejsca rzutu w
butelki z mlekiem. Nie było wątpliwości, że Luke wygra kota dla
Charley. Zapłacił facetowi za ladą, który podał mu trzy piłki
baseballowe. Kazał Luke owi stanąć za linią. Spojrzałam na niego
i zmarszczyłam czoło.
To chyba dość daleko powiedziałam.
Nie jest zle. Grałem w baseball w szkole średniej, dam radę
uśmiechnął się.
Rzucił pierwszą piłkę i przewrócił butelki z mlekiem. Kiedy
obserwowałam, jak rzuca piłki, serce biło mi szybciej. Byłam
przestraszona, bo nagle zaczęłam patrzeć na niego jak na ideał. Tak
jak obiecał, wygrał kota dla Charley.
Proszę powiedział, wręczając mi piłkę. Spróbuj.
Pokręciłam głową.
Nie, nie umiem rzucać. Skompromituję się.
Spróbuj dla zabawy. Luke się uśmiechnął.
Westchnęłam, stanęłam za linią i rzuciłam piłką. Niewiele
brakowało, żebym trafiła mężczyznę za ladą. Na szczęście zdążył
zrobić unik. Luke i Charley zaczęli się śmieć. Nagle Luke stanął za
mną i chwycił mnie za rękę.
Chodz, pomogę ci powiedział, nie przestając się śmiać.
Uniósł mi rękę nad głowę i policzył do trzech. Jego uścisk
był niesamowity i moje zmysły zaczęły wariować. Serce biło mi
szybciej i powróciło wrażenie ucisku w dole brzucha. Zamknęłam
na chwilę oczy. Kiedy policzył do trzech, pomógł mi rzucić piłkę.
Nie muszę mówić, że trafiłam we wszystkie butelki.
Podskakiwałam, klaskałam, Charley promieniała z przejęcia, a
Luke się do mnie uśmiechał. Mężczyzna z obsługi powiedział,
żebym wybrała sobie zwierzaka, więc wzięłam mniejszą wersję
kota Charley.
Patrz, teraz do siebie pasujemy powiedziałam,
wyciągając kota obok kota małej. Możesz zrobić mi przysługę i
przytrzymać mi go, a ja zrobię parę zdjęć.
Pewnie! zawołała z przejęciem.
Uniosłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia idącej przed nami
Charley. Wołałam ją, a ona odwracała głowę w chwili, kiedy
naciskałam przycisk.
Dlaczego fotografia? spytał zaciekawiony Luke.
Uwielbiam, kiedy uda mi się uchwycić ludzi w sposób, w
jaki nie postrzegałoby się ich, gdyby przed nami stali. Zdjęcia
utrwalają prawdziwe emocje. Znasz powiedzenie, że oczy są
zwierciadłem duszy?
Tak odpowiedział.
Tak właśnie traktuję zdjęcia. Czuję, że zdjęcie utrwala
prawdziwą naturę człowieka w danej chwili. Ludzie nie stają się
tylko obrazem, rodzi siÄ™ ich historia. Nie wiem, czy mnie
rozumiesz.
Chyba tak. Luke się uśmiechnął i spojrzał na mnie.
Przez obiektyw widzę świat inaczej.
Rozmawiając z Lukiem czułam się swobodnie. Prawdę
mówiąc, zbyt swobodnie, i cholernie się tego bałam.
Rozdział 9
Charley chciała pójść na diabelski młyn. Właściwie chciała,
żebyśmy poszli wszyscy. Nienawidziłam diabelskiego młyna, bo
mam lęk wysokości i myśl, że mogę utknąć na górze, śmiertelnie
mnie przerażała.
Chodz, wujku Luke i Lily, chodzmy na diabelski młyn!
piszczała przejęta Charley.
Dobrze, Charley, pójdziemy. Luke się uśmiechnął,
próbując dotrzymać jej kroku.
Idzcie, ja popatrzÄ™ z boku.
Nie lubisz diabelskiego młyna, co? spytał Luke.
Nie, nie lubię. Mam lęk wysokości.
Podeszliśmy do bramki i Luke chwycił mnie za rękę.
Spojrzałam na niego, a on się do mnie uśmiechnął.
Luke, co robisz? spytałam spanikowanym tonem, kiedy
ciÄ…gnÄ…Å‚ mnie za bramkÄ™.
Zmierz się ze swoim lękiem, Lily. Tylko tak możesz go
pokonać.
Luke u Matthewsie, nie wsiądę na diabelski młyn
oznajmiłam, próbując wyswobodzić nadgarstek z jego uścisku.
Tak samo, jak nie wsiadłaś na motocykl? spytał.
Przestał mnie ciągnąć, odwrócił się i nasze oczy się spotkały.
Nic ci siÄ™ nie stanie, obiecujÄ™.
Podobnie jak przy motorze, zaufałam mu. Wzięłam głęboki
oddech i w trójkę zajęliśmy miejsca na diabelskim młynie.
Lily, ty się boisz, to możesz usiąść obok wujka Luke a
powiedziała Charley.
Usiadłam pomiędzy Lukiem i Charley. Koło zaczęło się
ruszać, a ja tak mocno chwyciłam się poręczy, że pobielały mi
kostki palców. Serce biło mi coraz szybciej pod wpływem
ogarniającej mnie paniki, więc zamknęłam oczy, żałując, że dałam
się na to namówić. Nagle Luke chwycił mnie za rękę.
Rób powolne, głębokie oddechy, Lily wyszeptał, lekko
ściskając moją dłoń.
Dotyk jego ciepłej dłoni ukoił mnie, a moje szalejące serce
zaczęło się uspokajać i ogarnęło mnie poczucie spokoju.
Otwórz oczy. Możesz zrobić świetne zdjęcia powiedział.
Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Charley mi się
przyglÄ…da.
Nic ci nie jest, Lily? spytała.
Nie, kochanie.
Kiedy przejażdżka dobiegała końca, oczywiście,
zatrzymaliśmy się u góry. Sapnęłam. Luke spojrzał na mnie i się
uśmiechnął.
Popatrz na świat przez obiektyw. To cię uspokoi.
Uniosłam aparat na wysokość twarzy i zaczęłam
fotografować jaskrawe światła i ludzi na dole. Luke miał rację.
Przez chwilę nie pamiętałam, że zatrzymaliśmy się na górze, bo
skupiłam się na robieniu najlepszych zdjęć. Nim się
zorientowałam, byliśmy z powrotem na ziemi i musieliśmy
wysiadać. Luke wziął mnie za rękę i pomógł mi wstać.
Jestem głodna oznajmiła Charley.
Ja też, żabko powiedział Luke i wziął ją na barana.
Charley chichotała. Chciałam uchwycić tę słodką, niewinną
chwilę, więc zaczęłam robić im zdjęcia. Zatrzymaliśmy się przy
stoisku, na którym sprzedawano burgery, hot dogi i frytki. Charley
wybrała hot doga, a my z Lukiem burgery. Usiedliśmy przy
drewnianym stole i jedliśmy, aż nagle Luke i Charley zaczęli
rzucać w siebie nawzajem frytkami, śmiejąc się.
Przestańcie roześmiałam się, patrząc na nich.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]