[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Aowca posagów 65
komentarz. Summa summarum, należało się spo-
dziewać, że William Lyndhurst-Flint i lady Burnside
wykorzystają każdą możliwość, aby pomniejszyć
szanse Petera Quinlana.
 To niesprawiedliwy zarzut, panno Ward.
 Czyżby? Powiedziałam panu, że posiadam
dwieście tysięcy funtów i od tej chwili był pan
zdecydowany mnie uwieść.
 A to już jest absolutnie niesprawiedliwy za-
rzut, panno Ward.
 Czy to znaczy, że pan temu zaprzecza?
 Naturalnie. Chciałem uwieść panią wcześniej,
jeszcze zanim powiedziała pani o swojej fortunie.
Zapragnąłem pani już w chwili, gdy ujrzałem panią
po raz pierwszy, na drzewie, z tym dziwacznym
transparentem.  Podszedł do Cassie krok bliżej,
teraz dzieliła ich odległość zaledwie pół metra.  Pani
jest kobietą, która w dżentelmenie wzbudza nad-
zwyczajne pragnienie... uwiedzenia, panno Ward.
Oczy panny Ward znów zapłonęły świętym
oburzeniem.
 Zachowuje się pan skandalicznie, lordzie Qui-
lanie!
 Przepraszam, nie chciałem pani urazić. Ale
wczoraj obiecałem, że będę wobec pani zawsze
uczciwy i swego przyrzeczenia dotrzymuję. Powie-
działem prawdę, panno Ward.
Cassie zrobiła głęboki wdech.
 Są jednak sytuacje, milordzie, kiedy lepiej
przemilczeć swoje opinie, a przynajmniej je skory-
gować!
66 Nicola Cornick
Peter zaśmiał się.
 Dziwię się, że mówi to właśnie pani, panno
Ward! Ja odniosłem wrażenie, że pani stanowczo
opowiada się za bezwzględną szczerością!
 Naturalnie! I przyznam, wcale się nie spodzie-
wałam, że będzie pan myślał podobnie. Mówiąc
szczerze... o, właśnie!... to nie wiem, czy jest pan
największym oszustem, jakiego spotkałam, czy
też...
 ... kimś, kto chce zapomnieć o tych przeklętych
pieniądzach i po prostu chce panią posiąść?
 Lordzie Quinlanie!
Głos aż drżał ze świętego oburzenia, jakby Cassie
była utytułowaną, nieprzyzwoicie bogatą wdową
co najmniej po osiemdziesiątce. Na jej twarzy Peter
dostrzegł jednak jakby cień fascynacji jego stwier-
dzeniem. Potem wyrazista twarz Casisie zaczęła się
mienić, znak, że w jej głowie zaczęły kłębić się
rozmaite myśli. Nagły rumieniec to dowód na myśli
nieprzystojne, zapewne związane z wczorajszym
incydentem w zajezdzie.
Peter delikatnie ujął jej dłoń.
 Panno Ward...
Spojrzała spłoszona, jakby była pewna, że zgodnie
ze swą szokująco szczerą deklaracją Peter pociągnie
Cassieterazzasobąposzerokichdębowychschodach
na górę, do swojej sypialni, w celu oczywistym.
 Chciałbym prosić panią tylko o jedno. Proszę
pozwolić mi starać się o pani względy. Pragnę tego
szczerze, a pani wie, że stać mnie na uczciwość.
Wcale nie kryłem, że jestem łowcą posagów.
Aowca posagów 67
Cassie pochyliła głowę. Słońce świeciło przez
zakurzone szyby i znaczyło w miedzianych włosach
złocistenitki. Iskrzyły się, kusiły, żeby ich dotknąć...
 Niech pan mi powie, proszę  gwałtownie
odezwała się Cassie  czy wczoraj w zajezdzie...
kiedy... Czy pan to sobie wszystko wcześniej za-
planował, milordzie?
Peter nigdy dotychczas nie spotkał kogoś takiego,
jak panna Cassandra Ward. Jej otwartość i szczerość
chwytały go za serce, budziły w Peterze instynkt
opiekuńczy. Nagle zapragnął chronić pannę Ward,
chronić przed wszystkim. Przed rozczarowaniami,
których doznają ci, co nie mają żadnych obrońców,
przed wszelkimi przeciwnościami losu. I przed
łowcami posagów, żaden z nich nie jest wart tej
wspaniałej istoty. Do diabła! Wychodziło na to, że
on chce ją chronić przed sobą samym!
 Nie. Tego nie zaplanowałem  powiedział
powoli.  Przysięgam.
Mężczyznie z takim doświadczeniem jak on
niełatwo przyznać się, że po prostu stracił głowę.
Musiał jednak to zrobić, by Cassie uwierzyła, że
mówi prawdę.
 Zachwyciłem się panią w chwili, gdy ukazała
mi się pani wśród konarów starego dębu. To, co się
stało w zajezdzie, było już tylko potwierdzeniem, że
straciłem panowanie nad sobą.
Cassie zerknęła na niego nieśmiało spod gęstych
czarnych rzęs.
 Pojmuję...  powiedziała cichutko, a po jej
twarzy przemknęło coś... jakby cień satysfakcji...
68 Nicola Cornick
Do diabła! Czyżby była flirciarą, dumną teraz, że
złapała wicehrabiego Quinlana na swoją wędkę? Czyli
można poczynać sobie z nią trochę śmielej... Wyciąg-
nął ręce, żeby objąć Cassie, ona jednak natychmiast [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl