[ Pobierz całość w formacie PDF ]
brzmieć? Widziałeś to samo co ja? Czyja to widziałam? . Głupio. Coś takiego nie mo-
gło się zdarzyć, a wtedy maz odpowiedziałby pytaniem. A może nie spytała go ze stra-
chu, że odpowie: tak .
Skoro mim potrafi zakląć powietrze w kształt klatki, jeśli fakir umie się wspinać po
linie przywiązanej do powietrza, dlaczego biedny wariat nie może chodzić w powie-
trzu? Jeśli siła duchowa może poruszać góry, to czy nie zdoła stworzyć schodów? Stan
półtransu. Hipnoza albo sugestia hipnotyczna. Opisała to wydarzenie w swoich notat-
kach, bez komentarza. Stopniowo upewniała się, że musiał tam być jakiś schodek, któ-
rego nie zauważyła w mroku, ławka, może pomalowana na czarno skrzynka. Oczywi-
ście, coś tam musiało być. Zamilkła, lecz nie dodała nic więcej. Prawie widziała tę ław-
kę czy skrzynkę. Ale nie do końca.
Za to dokładnie widziała te dwie zniekształcone odciskami, muskularne stopy, wcho-
dzące po niewidzialnej górze. Zastanawiała się, jakie jest w dotyku powietrze, kiedy się
po nim chodzi. Chłodne? Sprężyste?
Po tym wydarzeniu uważniej czytała stare opowieści o chodzeniu po wietrze, jezdzie
na chmurach, podróżach do gwiazd, pokonywaniu wrogich armii uderzeniem pioruna.
Takie czyny były przypisywane bohaterom i mądrym maz z dawnych czasów i dalekich
krajów, choć wiele z nich było obecnie całkiem możliwe dzięki nowoczesnym techno-
logiom. Nadal uważała, że są to literackie metafory i nie należy ich brać dosłownie. Nie
znalazła żadnych wyjaśnień.
Ale zmieniło się coś w jej nastawieniu. Wiedziała, że nadal niczego nie rozumie, a
jej ignorancja jest tak wielka i bezbrzeżna, że odbiera jej szansę zrozumienia czegokol-
wiek.
Nie widzisz lasu, bo go zasłaniają drzewa, tratatata burknął głos wujka Hurree.
69
Poezja, dziewczyno, poezja. Czytaj MahabharatÄ™. Tam jest wszystko .
Maz Elied powiedziała. Czym się zajmujesz?
Opowiadam, joz Satti.
Tak. Ale te historie, te wszystkie opowiadania, do czego służą?
Opowiadają świat.
Jak to?
Tym siÄ™ zajmujÄ… ludzie. Do tego sÄ….
Maz Elied, jak wielu innych, mówiła cicho i raczej z wahaniem, robiąc liczne pauzy
i zaczynając, kiedy można się było spodziewać, że się już nie odezwie. Milczenie stano-
wiło część jej w wypowiedzi. Była malutka, kulawa i bardzo pomarszczona. Jej rodzi-
na miała mały sklep z artykułami żelaznymi w najbiedniejszej dzielnicy miasta, gdzie
prawie nie było budynków z kamienia i drewna, a ludzie mieszkali w zwykłych namio-
tach, jurtach i pod kocami przykrytymi plastikiem. W sklepie roiło się od bratanków i
siostrzenic maz. Mały brzdąc raczkował po kątach i z zapałem pożerał uszczelki i drob-
ne śrubki. Na ścianie za ladą wisiała bardzo stara dwuwymiarowa fotografia Elied z jej
partnerkÄ… Oni: Oni Elied Å‚adna, wysoka, o rozmarzonych oczach, Elied Oni malutka,
pełna życia, śliczna. Trzydzieści lat temu aresztowano je za zboczenie seksualne i sze-
rzenie wstecznych nauk. Wysłano je do obozu reedukacyjnego na zachodnim wybrze-
żu. Oni umarła w nim, Elied wróciła po dziesięciu latach, kulawa, bez zębów; nigdy nie
powiedziała, czyje jej wybito, czy straciła je przez szkorbut. Nie mówiła o sobie, żo-
nie, swoim wieku czy troskach. Dni upływały jej w nieodmiennym rytuale dotyczącym
wszystkich cielesnych potrzeb i funkcji: przygotowywanie posiłków, sen, nauczanie, ale
przede wszystkim czytanie i opowiadanie, ciche, niekończące się powtórki tekstów, któ-
rych uczyła się przez całe życie.
Początkowo Satti uznała ją za nieludzką, niedostępną i obojętną jak chmura miej-
scowa święta, żyjąca całkowicie we własnym świecie, rodzaj automatu bez emocji i cha-
rakteru. Bała się jej. Bała się, że ta kobieta, która tak doskonale ucieleśniała system i
która oddała mu całe życie, okaże się histeryczką, ofiarą obsesji, despotką nieznoszą-
cą sprzeciwu wszystkim, czego się bała i czym nie chciała się stać. Ale kiedy zaczęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]