[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lila roześmiała się wesoło na widok mojego strachu, a jedna z jej współtowarzyszek
poklepywała mnie łagodnie w dolne partie pośladków i szparkę. Pózniej jedna z nich wyjęła
zatyczkę i odkorkowała dolną część naczynia i płyn, który ze względu na ró\nicę wysokości
znajdował się pod du\ym ciśnieniem, wtrysnął we mnie. Kłamałabym twierdząc, \e zabieg,
gdy tylko ustąpił pierwszy strach, był nieprzyjemny. Czułam teraz, jak wściekły strumień
rozlewa się w moich wnętrznościach, w jakiś sposób odbija się od ich ścianek, a mój brzuch
staje się coraz cię\szy od całego tego chłodnego brzemienia.
Od czasu do czasu klęcząca obok mnie kobieta, która rozchyliła mi pośladki, kiedy
wsadzano mi cewkę, wsuwała mi dłoń pod brzuch, a\eby sprawdzić jego naprę\enie i cię\ar.
Potem zwracała się do pozostałych, mówiąc im bez wątpienia, \e śmiało mogą kontynuować.
Ubóstwiałam dotyk jej dłoni, która jakby podtrzymywała mój napęczniały do ogromnych
rozmiarów brzuch, i specjalnie opierałam się na niej całym cię\arem, przyciskając ją
delikatnie do materaców z liści, \eby dać dziewczynie do zrozumienia, \e pragnę, by ją tam
pozostawiła. Przystała na to ze śmiechem i znów poklepała mnie ostro\nie w wejście do
pochwy, tu\ poni\ej rurki.
Zdawało mi się, \e kobiety wstrzykują mi zdumiewające ilości mlecznego roztworu,
mój brzuch pęczniał jak balon i wgniatał się całym cię\arem w materac i rękę młodej
dzikuski, a jednak byłam niemal rozczarowana, mo\na by rzec, poczułam się czegoś
pozbawiona, kiedy postanowiły przestać i ostro\nie wydobyły długą rurkę z moich
wnętrzności i z pupki. Miałam ochotę wstać, ale byłam tak rozdęta, \e obawiałam się
zarazem, i\ za pierwszym poruszeniem mogę nie wytrzymać i w jakiś sposób eksplodować.
Lecz najbli\ej stojąca kobieta poło\yła mi rękę na ramieniu, lekko naciskając, a potem drugą
ręką musnęła otwór mojej pupki. Zrozumiałam, \e chce mi powiedzieć, \ebym się nie ruszała
i wytrzymała jeszcze kilka chwil. W tym czasie Ta-Lila i jej towarzyszka musiały ponownie
napełnić naczynie zródlaną wodą albo jakimś wywarem i przymocować na końcu rurki cewkę
nieco krótszą, ale znacznie grubszą od poprzedniej. Tę wsunęły mi do pochwy i znów
odczułam, jak płyn pod ciśnieniem wlewa się i sączy we mnie. Lecz nie napełnił mnie
całkowicie, ja zaś nie miałam ju\ sił, by go we mnie utrzymać. Otwór kobiecej szparki, z
wyjątkiem momentów, gdy jakaś całkiem konkretna przyczyna spowoduje jego zaciśnięcie,
jest w naturalny sposób szerszy i luzniejszy ni\ dziurka w pupie, a sama pochwa jest
nieuchronnie mniej pojemna i pakowna od wnętrzności, więc większa część płynu tylko ją
przemywała, uchodząc swobodnie wokół pękatej cewki. Wreszcie kobiety wyciągnęły tak\e i
ją. Z wielką ostro\nością postawiono mnie na nogi i miałam tylko tyle czasu, by słaniając się
jak pijana, wydostać się zrobioną chwilę przedtem przez jedną z kobiet dziurą w tylnej ścianie
szałasu. Za domem, wśród paproci, przykucnęłam pośpiesznie, z trudem utrzymując
równowagę z powodu wyjątkowego cię\aru mego brzucha, i wydalałam z dziką siłą pupką,
ale tak\e przez pochwę cały rozdymający mnie płyn. Te szczegóły są z pewnością dosyć
wstydliwe, nieprzyzwoite, mo\e nawet brudne. Ale ja miałam wówczas uczucie, \e jestem
czystsza, bardziej domyta i z ka\dą chwilą bardziej odprę\ona. Wypró\niłam się, wyrzuciłam
z siebie całą rozkosz, która nie była moją rozkoszą, cały uszczerbek, jakiego doznałam, całe
upodlenie.
Dołączyłam do kobiet w szałasie. Umyły mnie pobie\nie, a jednak ze zwykłą
dokładnością, by zetrzeć ze mnie ostatnie ślady poranka, a potem dały mi czyste majtki.
Chciały mi tak\e podać resztę moich ubrań, ale tym razem ja odmówiłam. Było mi dobrze,
czułam się młoda i jak nowo narodzona. Podobało mi się to, \e moje piersi, które wydawały
się tak mało interesować mę\czyzn, a które sama uwa\ałam za ładne, mogą igrać w
całkowitej swobodzie. Usadowiłam się na łó\ku, podło\ywszy wygodnie pod plecy rodzaj
jaśka z liści, i chciwie rzuciłam się na śniadanie. Kobiety usunęły wszystko, co słu\yło do
irygacji, Ta-Lila i jeszcze jedna wróciły, by dotrzymać mi towarzystwa. Pamiętam, \e
zadawałam sobie pytanie, jak to się dzieje, \e one nigdy nie są zazdrosne. Przecie\ to, co
dostałam od ich mę\czyzn, nawet jeśli dane było z pogardą graniczącą z obojętnością, zostało
mimo wszystko zabrane im. Potem przestałam zaprzątać sobie głowę tym pytaniem. Ta-Lila
cieszyła się, mogąc podsuwać mi kawałki po\ywienia albo muszlę, która słu\yła mi za kubek,
i jeden czy dwa razy z przyjemnością odpowiedziałam jej tym samym. Naturalnie była to
tylko zabawa. Dla okazania jej łaskawości zechciałam nawet zapytać o maoryskie nazwy
rozmaitych przedmiotów. Pokazywałam na któryś z nich, wymieniałam jego nazwę po
angielsku, a potem patrząc na Ta-Lilę, unosiłam brwi. Wtedy ona z kolei wymawiała jego
nazwę. Na koniec wskazałam na czubek mojej piersi, który tańczył i podskakiwał za ka\dym
moim ruchem. Młodziutka dziewczyna roześmiała się, ujęła go wargami i ssała przez chwilę,
a potem dotknęła palcem własnej piersi i powiedziała nazwę. Jej tak\e zapomniałam. Ale
podobnie jak Ta-Lila, wzięłam go w usta, ssałam sam koniuszek, jakby to był mikroskopijny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]