[ Pobierz całość w formacie PDF ]
R
L
T
Było oczywiste, że bardzo kocha synka. Czy matka Danny'ego nie żyje? Jego
uwagi podczas ich wspólnej kolacji nie sugerowały, by był wdowcem po-
grążonym w żałobie. Czy to możliwe, że ta kobieta ich porzuciła?
Jaka matka jest w stanie porzucić swoje dziecko?
Taka sama jak jej matka, ot co.
No ale okoliczności były inne. Jej matka była bardzo młoda, miała zaledwie
dziewiętnaście lat, kiedy ją urodziła. Nietrudno było się domyślić, że z racji wie-
ku nie była mężatką i nie miała na utrzymanie dziecka, więc trzymiesięczną Leilę
oddała do adopcji.
Matka Danny'ego porzuciła nie tylko własne dziecko, ale i takiego faceta jak
Quinn. Czy Danny ją pamięta?
Chciałaby mieć choćby okruchy wspomnień związanych z matką, nie miała
jednak nic.
Po powrocie do domu od razu zalogowała się do komputera, automatycznie
wchodząc na portal ludzi poszukujących swoich biologicznych rodziców.
Czekała na nią jedna wiadomość.
Przez kilka sekund wpatrywała się w nieorworzo-nego mejla, bojąc się, że
może to być jakiś głupi żart. W końcu wzięła głęboki wdech i otworzyła wiado-
mość.
Nazywam się Maylyn Aquino, mam 53 lata. Trzydzieści cztery lata temu
uciekłam z domu, bo byłam w ciąży. Zamieszkałam w Chicago i starałam się
utrzymać siebie oraz dziecko, ale nie dałam rady. Zostawiłam je w kościele. Jeśli
myślisz, że jesteś moją córką i jeśli potrafisz mi przebaczyć, proszę, odpisz.
Dziękuję, Maylyn".
R
L
T
Chicago. Kościół. Leili ścierpła skóra. Wychowywała się w rodzinie zastęp-
czej w Chicago. Powiedziano jej, że podrzucono ją w kościele tylko z infor-
macjÄ…, jak nazywa siÄ™ matka oraz jak ma na imiÄ™ dziecko.
Zamurowało ją. Czy to możliwe, że po latach poszukiwań nareszcie odnalazła
matkę? Może to jednak głupi żart? Ale dlaczego? Po co ktoś miałby się pod ko-
goś podszywać? Dla pieniędzy? Bzdura, zwłaszcza że o sobie nic nie napisała.
Niemożliwe, by ktokolwiek wiedział, że jest chirurgiem, i liczył na wielką kasę.
Bardzo chciała wierzyć, że po tylu latach otrzymała znak od osoby z nią tak
blisko spokrewnionej.
Drżącymi palcami wystukała odpowiedz.
Wychowywałam się w rodzinie zastępczej w Chicago, a pozostawiono mnie
w kościele. Byłam w kilku rodzinach zastępczych, aż wzięła mnie para w pode-
szłym wieku. U nich dotrwałam do końca nauki. Wydaje mi się, że mogę być pa-
ni córką, więc chciałabym się więcej dowiedzieć o mojej rodzinie. Czy ma pani
jakiś dowód, na przykład moją metrykę urodzenia? Jeśli tak, chętnie się z panią
spotkam. Dziękuję, Leila".
Wahając się, czy wysłać tę wiadomość, mówiła sobie, że rozsądnie byłoby
odczekać, upewnić się, że nie jest to głupi dowcip. Ale górę wzięła niecierp-
liwość, więc żeby się nie rozmyślić, kliknęła ikonę Wyślij".
Potem wpatrywała się w pusty ekran, wyrzucając sobie, że nie zadała więcej
pytań. Gdzie teraz mieszka jej matka? Czy wyszła za mąż? Czy ma więcej dzieci,
a ona, Leila, przyrodnie rodzeństwo? I przede wszystkim czy jej matka wie, kim
był jej ojciec.
Otrząsnęła się. Za dużo tych pytań, zwłaszcza że nie ma pewności, że ta May-
lyn jest jej biologicznÄ… matkÄ….
Czekały na nią różne domowe obowiązki, ale nie miała do nich głowy. Mu-
siała się skupić, by co chwila nie sprawdzać, czy nie nadeszła odpowiedz.
R
L
T
Gdy zalogowała się po raz piąty, poczuła, że oszaleje, jeśli będzie siedziała w
domu, gapiąc się w komputer. To dlatego jej rodzice zastępczy nie chcieli, by
szukała matki. Chcieli uchronić ją przed tą obsesją. Ale ich już nie ma i nie ma
George'a, więc nikt nie wybije jej tego z głowy.
Zamyślona nad tymi, których kochała i straciła, poczuła, że musi zapanować
na emocjami, znalezć coś, co pozwoli jej przestać myśleć o ewentualnym spo-
tkaniu z biologicznÄ… matkÄ….
Wyszła z domu i udała się do fitness klubu sponsorowanego przez miejscowy
szpital. Jak pobiega na bieżni, odzyska jasność myślenia, przynajmniej na jakiś
czas. Ledwie weszła do budynku, odezwała się jej komórka. Gorączkowo, mimo
że wiedziała, że to nie może być jej matka, chwyciła aparat.
- Halo?
- Leila? - zapytał niski znajomy głos. - Tu Quinn.
- Cześć. Wszystko w porządku?- Zdziwiło ją, że do niej dzwoni w godzinach
pracy. - Jak siÄ™ czuje opiekunka Danny'ego?
- Dzięki, niezle. Cewnikowanie wykazało zwężenie prawej wieńcowej tętnicy
głównej, więc kardiochirurg założył jej stent. Teraz już odpoczywa.
- Szczęście, że ją cewnikowano, bo od razu można było to naprawić - powie-
działa. - Tym bardziej, że wyniki badań miała nieszczególne.
- No właśnie.
- A propos, na pewno chciałbyś wiedzieć, że Trevor już nie jest na oiomie.
Regeneruje się błyskawicznie. Nie wątpię, że wyjdzie z tego bez szwanku.
- To dobrze. Dzięki za tę wiadomość.
R
L
T
- Nie ma sprawy. Carl też jest na dobrej drodze, ale jeszcze trochę upłynie,
zanim opuści oiom.
Quinn milczał, a ona była pewna, że uważa, że pacjent na to zasłużył. Quinn
na pewno nie życzył mu zle, ale czuła, że bardziej się przejmuje Trevorem niż
jego ojcem.
- Leila, masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? Całe szczęście, że był po
drugiej stronie, bo nie mógł zobaczyć jej miny. Była dwudziesta.
- Myślałam, że masz dyżur.
- Tak, mam dyżur, ale teraz mam przerwę. Skończę koło dwudziestej trze-
ciej, dwudziestej trzeciej trzydzieści. Wiem, że to pózno, ale pomyślałem, że ci
to nie zrobi różnicy. Danny nocuje u Bena. Moglibyśmy się spotkać u mnie albo
u ciebie.
Delores w szpitalu, a Danny u Kylie i Setha. Intencje Quinna stały się dla niej
oczywiste.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]