[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tygrys w klatce, nie mogąc otrząsnąć się z wrażenia po
146
tym, co powiedział Rory. Cały czas mówił sobie, że ta
okropna sytuacja nie powstała z jego winy. Jeżeli Grady
ucierpi przez któreÅ› z nich, bÄ™dzie to na pewno wyÅ‚Ä…cz­
na wina Melissy.
Ale natychmiast rozlegały mu się w głowie słowa
Rory'ego:
 Wybór należy do ciebie. I jestem absolutnie pewny,
że wybierzesz właściwie".
Nie podobała mu się myśl, że to on ma kontrolę nad
sytuacją. Aatwiej było wierzyć, że to Melissa trzyma
sznurki.
A Rory poddaÅ‚ mu pod rozwagÄ™ jeszcze jednÄ… nie­
przyjemną myśl, gdy poradził, by Whit postawił się
w poÅ‚ożeniu Melissy. Sama, w ciąży, Å›miertelnie prze­
rażona. Gdyby jej ojciec dopiął swego, nie byłoby
dziecka, o które teraz zamierzał walczyć. Chociaż Whit
domyÅ›laÅ‚ siÄ™, że Matt zaproponowaÅ‚ Melissie małżeÅ„­
stwo z czystego egoizmu, to jednak w jakiÅ› sposób od­
daÅ‚ mu ogromnÄ… przysÅ‚ugÄ™. ZaofiarowaÅ‚ Melissie mo­
żliwość uratowania jego syna.
Ale i tak, nawet biorÄ…c to wszystko pod uwagÄ™, Whit
ciÄ…gle jeszcze nie mógÅ‚ pogodzić siÄ™ z faktem, że Me­
lissa, mimo iż w ciągu ostatnich tygodni widywali się
codziennie, ani razu nie spróbowaÅ‚a mu powiedzieć pra­
wdy o Gradym. Do diabła! On nawet się jej oświadczył,
obiecał być dla Grady'ego dobrym ojcem, a ona jednym
słowem nie napomknęła, że chłopiec może być jego
synem.
Zatrzymał się nagle i zmarszczył czoło. Co takiego
Melissa mu powiedziała, gdy zaskoczył ją oświadczy-
147
nami, a ona, wbrew temu, czego się spodziewał, wcale
nie przyjęła jego propozycji z entuzjazmem? Uznał
wtedy, że boi siÄ™ tego, co ludzie mogliby sobie pomy­
śleć, skoro dopiero tak niedawno owdowiała.
 Nie martwiÄ™ siÄ™ o plotki, lecz o... Grady'ego".
Jęknął z rozpaczą. Nie martwiła się o siebie. Jej
pierwszą myślą było dobro syna. I nawet jeżeli w tamtej
chwili chciała mu wyznać prawdę, nie dał jej okazji.
ZachÅ‚ystywaÅ‚ siÄ™ opowiadaniem, jakim to bÄ™dzie do­
brym ojcem, a potem zamknÄ…Å‚ temat, pytajÄ…c, czy chce
hot doga.
Hot doga, na miÅ‚ość boskÄ…! Melissa byÅ‚a prawdopo­
dobnie maksymalnie zestresowana, próbując znalezć
sposób na powiedzenie mu, że ma syna, a on jej zapro­
ponował cholernego hot doga. Co za głupiec z niego!
Co za ślepy, głupi idiota!
Teraz, gdy o tym myÅ›laÅ‚, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że na pew­
no były już inne okazje, kiedy próbowała mu wszystko
powiedzieć. I przypomniał sobie też, że nigdy nie mówiła
o Matcie  ojciec Grady'ego" ani  mój mąż". Ilekroć
o nim rozmawiali, mówiła po prostu  Matt".
Opadł na kanapę i złapał się za głowę. Rory miał
rację, mówiąc, że on kocha Melissę. Zakochał się w niej
od pierwszego wejrzenia, i kocha ją teraz. Był wściekły,
zraniony, paÅ‚aÅ‚ chÄ™ciÄ… zemsty, ale gdy odsunÄ…Å‚ wszyst­
kie te uczucia, nadal byÅ‚ w niej nieprzytomnie zako­
chany.
PodniósÅ‚ gÅ‚owÄ™, spojrzaÅ‚ na zegarek. Już minęła pół­
noc. O wiele za pózno, by teraz do niej jechać.
- Niech to wszyscy diabli - mruknÄ…Å‚. - JadÄ™.
148
Melissa siedziała przy kuchennym stole i ostrożnie
przyklejaÅ‚a okruszki lustra na szkle. MiaÅ‚ z tego po­
wstać obraz orÅ‚a z rozpostartymi skrzydÅ‚ami. Gdy skoÅ„­
czy, oprawi go w drewnianą ramkę. To miał być prezent
od jednej z jej klientek dla wnuka, który właśnie zdobył
skautowską sprawność Orła.
OdchyliÅ‚a siÄ™, by spojrzeć na swoje dzieÅ‚o z perspe­
ktywy, gdy nagle wydało jej się, że słyszy jakiś hałas
na piÄ™trze. OdczekaÅ‚a, ale haÅ‚as siÄ™ nie powtórzyÅ‚. Zre­
sztą dopiero pół godziny temu zaglądała do Grady'ego.
Spał spokojnie.
Natomiast ona nie sypiała prawie wcale. Nawet już
się nie kładła. Wiele razy próbowała, ale nic to nie
dawało.
W pewnym momencie jej uwagÄ™ zwróciÅ‚ blask pada­
jący na szybę w drzwiach. Spojrzała na zegar, było już
po pierwszej. Zaciskając w ręku szczypczyki, którymi
układała rysunek, na palcach podeszła do drzwi.
- Kto tam? - spytała, starając się ukryć drżenie
głosu.
- Whit.
Ogarnęła ją fala nadziei, ale szybko opadła. Oparła
czoło o drzwi. Biorąc pod uwagę godzinę, wątpiła, by
ta wizyta przyniosÅ‚a jej coÅ› dobrego, a byÅ‚a zbyt wy­
czerpana emocjonalnie, by wytrzymać jeszcze jedną
przykrą scenę. Otworzyła drzwi z klucza i uchyliła je,
nie zdejmując łańcucha.
- Czego chcesz?
- Muszę z tobą porozmawiać.
- Jest środek nocy.
149
- Wiem. Ale to ważne.
Przez chwilę się wahała, a potem zdjęła łańcuch
i wpuściła Whita.
- Zachowuj się cicho - powiedziała zirytowana. -
Grady śpi.
Whit zdjął kapelusz i wszedł.
- Nie przyszedłem, żeby znów na ciebie wrzeszczeć,
jeśli tego się obawiasz.
UsiadÅ‚a i zabraÅ‚a siÄ™ z powrotem do pracy. Nie spoj­
rzała na niego.
- Więc powiedz, co masz do powiedzenia, i odejdz.
Jak widzisz, jestem zajęta.
- Postaram siÄ™ mówić krótko. - Whit poÅ‚ożyÅ‚ kape­
lusz na stole i usiadł naprzeciwko Melissy. - Jak się
czuje Grady?
- Tak dobrze, jak można się było spodziewać.
- Boli go?
Chociaż słyszała w głosie Whita troskę i niepokój,
nie spojrzała na niego. Nie chciała dać się wzruszyć.
- Trochę. Lekarz przepisał mu środki przeciwbólowe.
- Pewnie doprowadza ciÄ™ do szaÅ‚u, bo chce wycho­
dzić na dwór i się bawić?
Zagryzła usta i starannie umieściła kawałeczek szkła
na obrazku.
- Ma sześć lat. Martwiłabym się, gdyby cały czas
leżał spokojnie.
- Na pewno wiesz o tym więcej niż ja. Ja nigdy nie
przebywałem dużo z dziećmi.
Melissa zignorowała poczucie winy, jakie te słowa
w niej wywołały.
150
- RzeczywiÅ›cie, chyba tak. - ChcÄ…c, by jak najszyb­
ciej Whit sobie poszedÅ‚, odÅ‚ożyÅ‚a szczypczyki i spojrza­
ła na niego, ale natychmiast tego pożałowała.
Miał przekrwione oczy. Na pewno nie sypiał lepiej
niż ona. Włosy miał potargane, koszulę wymiętą i chyba
stracił sporo na wadze.
Tak bardzo chciałaby pogłaskać głęboką zmarszczkę,
jaka wyżłobiła mu się między brwiami. Ale zacisnęła
rękę w pięść i powstrzymała się.
- Jeżeli przyszedłeś dowiedzieć się o Grady'ego,
opowiedziałam ci już wszystko, co wiem.
- Nie - odpowiedziaÅ‚ spokojnie. - Nie po to przy­
szedłem.
Azy paliły jej gardło.
- Więc po co? Jestem wykończona i chciałabym już
iść spać.
- Przyszedłem prosić cię o wybaczenie.
- Wybaczenie? - powtórzyła. Ogarnęła ją złość za
całą niesprawiedliwość, z jaką ją ostatnio potraktował.
- Za co? Bo sprawiłeś, że byłam z tobą w ciąży, a ty
mnie zostawiłeś, abym sama sobie z tym poradziła?
Albo może chcesz przeprosić za to, że czuję się jak
ostatnia łajdaczka, bo ci nie powiedziałam, że masz
syna?
- Za to i za wszystko inne.
Jego odpowiedz była tak niespodziewana, że tylko
na niego popatrzyła.
Spuścił głowę i potarł ręce o stół.
- Nie powinienem był żądać, żebyś powiedziała
Grady'emu, że jestem jego ojcem. To nie było z mojej
151
strony uczciwe. I chociaż boli mnie świadomość, że
nigdy się o tym nie dowie, teraz już rozumiem, jaką
krzywdÄ™ można by mu w ten sposób wyrzÄ…dzić. - Po­
kręcił głową i spojrzał na Melissę. - A ja nie chcę go [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl