[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie brzmi to dobrze. Może zastanów się nad jakąś inną pracą?
- Nie mogę. - Zaskoczyło ją, jak mało rozumiał. -Zostałam wybrana, bo mam dar. Mistrzowie wyszukują wrażliwe dzieci. Od
kiedy pamiętam, miałam bardzo czytelne sny. Mogłam opuścić ciało i podróżować, dokąd tylko chciałam. Kiedy mistrzowie
się o tym dowiedzieli, od razu wysłali mnie do krypty i włączyli do programu pa-rapsychologicznego. Jest nas tylko dwoje: ja i
mój młodszy kolega Bean. Ma tylko dziesięć lat, więc muszę się nim opiekować.
Obeszła kolejne stoły, zapalając świece. %7łółty blask zaczął rozpraszać mrok.
- Miałam pięć lat. Wzięli mnie do laboratorium. Tak zaprzyjazniłam się z Feral.
Crow szedł za nią.
- Nie wierzę w to. Przyszłość się nie wydarzyła, nie można jej przewidzieć.
Zatrzymała się i zapaliła kolejną świecę.
- Wyobraz sobie, że obserwujesz od góry mrowisko. Z miejsca, gdzie siedzisz, widać, jak mrówki wędrują po małych
ścieżkach i nie wiedzą, na co trafią. Ale ty widzisz, że niektóre prowadzą w stronę niebezpieczeństwa: do mrówkojada albo
człowieka z trutką na mrówki. Albo słyszysz prognozę pogody, że zbliża się powódz, więc wiesz, że mrówki powinny
przenieść się wyżej, inaczej za kilka dni utoną.
Zeskoczyła z podwyższenia i dalej zapalała świece na kolejnych stolikach. Skinęła, by szedł za nią.
- Niestety, mrówki nic o tym wszystkim nie wiedzą, bo tego nie widzą. - Zatrzymała się przed żelaznym świecznikiem. -
Gdybyś znalazł sposób, żeby im o tym powiedzieć, ostrzec je, uznałyby, że widzisz przyszłość, prawda? - Spojrzała na niego
poprzez płomienie. - Zgadzasz się?
- Tak.
- I to właśnie robię. Idę gdzieś, patrzę i widzę wzory. To jak gdyby być Bogiem.
Wyglądał na przestraszonego. Ludzie zwykle tak reagowali, gdy dłużej z nią rozmawiali.
- Wiedziałaś, że tu przyjdę? - zapytał.
- Widziałam wzór. Widziałam, że spotkasz Feral i Trajana, i kilka dróg, którymi mogliście pójść, ale pomogłam trochę losowi.
Powiedziałam Feral, żeby cię uratowała.
Natychmiast dostrzegła, że te słowa go zmartwiły.
- Czemu? - zdziwił się. - Po co mnie ratować? Odwróciła się i zajęła kolejnym świecznikiem.
- To wydawało się słuszne. Dla Feral. Gdyby nie zastrzeliła Trajana, zdarzyłoby się coś innego. A ta droga byłaby zamknięta.
Przyspieszyła kroku, zapalając wszystkie świece, bo już niedługo w Zwiątyni miały się rozpocząć obchody Równonocy.
- Oczywiście można oszaleć od tych testów i eksperymentów, jakie na mnie przeprowadzają - dodała. - To dlatego trenują
też Beana. Na wypadek gdybym zwariowała. - Zatrzymała się i rozejrzała wokół.
- Wiem, że tu jesteś, Feral. I nas słuchasz.
Po chwili podeszła do nich cicho Feral, a jej oczy błyszczały w półmroku. Wyglądała na wstrząśniętą, a kiedy Amber złapała
ją za ręce, nie chciała jej spojrzeć w oczy.
- Co się stało u Generał? Przebaczyła ci? Feral pokręciła głową.
- Nie pytałam. Wiem, co mówiła. Mam się odrodzić, więc pozostaje mi tylko ucieczka.
Amber popatrzyła na nią zaskoczona.
- Tego nie przewidziałam. Nie widziałam, że mnie zostawisz!
Feral puściła jej ręce i schyliła się, żeby zawiązać but, chociaż sznurówki miała zawiązane.
- Tak być musi.
Coś było nie tak, ale tym razem Amber nie potrafiła ustalić co. Feral udawało się ukryć przed nią myśli.
- Co za ironia - odezwała się od niechcenia Amber. -Ja chcę wyjechać, ale to tobie trafia się okazja. A ty nawet tego nie
docenisz.
Feral nie odpowiedziała.
- Mogłabym za tobą pójść, kiedy wróci Bean - mówiła dalej Amber. - Znów na nim eksperymentują w krypcie. Nie mogę
wyjechać bez niego, ale jak go puszczą, będziemy mogli uciec razem.
Feral się podniosła.
- Zróbcie tak. - Odwróciła się do Crowa. - Będziemy się tu ukrywać do północy, a potem zdobędziesz dla nas samochód.
Pełnym gazem miniemy strażników przy generatorze bram i przebijemy się do tamtego świata.
Amber przewróciła oczami.
- Nie muszę nawet patrzeć w twoją przyszłość, żeby stwierdzić, że to pewna droga do śmierci.
- Masz lepszy pomysł? - zapytała Feral.
Crow popatrzył najpierw na jedną, potem na drugą dziewczynę.
- Proszę, miej. Amber skinęła głową.
20
- Przez las, a potem pomiędzy Harfami.
- A Harfy nas usmażą. Podzielą nasze molekuły i umrzemy w bólach - odpowiedziała Feral. - Chcesz nas zabić?
Amber uśmiechnęła się słodko.
- W takim razie dobrze się składa, że wiem, jak przejść przez Harfy bezpiecznie, prawda?
Mowa Deimosa, ciÄ…g dalszy
Jasne, że nie chcę umrzeć - odezwał się chłopak.
W Fan Clubie grała teraz spokojniejsza, nastrojowa muzyka, klubowicze zbierali się do wyjścia, ale Deimos dopiero się
rozkręcał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]