[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zwilgotniała.
48
- Będziemy potrzebowali co najmniej dwóch - powiedział powoli i z rozwagą. -Ty
też jesteś w soli. - Zmiękł mu głos. - Ale nie martw się, zmyję z ciebie osobiście każde
ziarenko. - Uśmiechnął się czule. - Bardzo osobiście.
Wzięła głęboki oddech.
- Chcesz, żebym z tobą poszła?
- Nalegam - wyszeptał. - Zawsze miałem fatalny zmysł orientacji. Mógłbym zgubić
się gdzieś w lesie i nigdy byś już o mnie nie usłyszała.
- Lepiej z tobą pójdę - powiedziała, sięgając po dodatkowe ręczniki i białe,
bawełniane wdzianko. - Być może będziesz musiał dotrzymać złożonej mi obietnicy i
pomóc w zdobywaniu Bastylii. - Jej głos brzmiał równie lekko jak jego, nie było w nim
słychać gwałtownego, jak po szybkim biegu, bicia serca.
Nie ośmieliła się jednak podtrzymywać żartów, kiedy schodzili po drabinie i szli
ścieżką do stawiku. Nie miała wystarczającego doświadczenia pozwalającego utrzymać
niewzruszoną pewność siebie. Teraz z pewnością zdradziłaby, jak bardzo czuła się
niepewnie, i jak bardzo była zdenerwowana. Zdenerwowanie to nie wszystko. Czuła
jeszcze coś równie podniecającego i poruszającego, jak piękno otaczającej ich dżungli.
Było zupełnie ciemno, kiedy dotarli na brzeg stawu. Wodę dojrzeć można było
jedynie dzięki rzadkim błyskom księżyca odbitego w lustrzanej tafli. Kate rzuciła ręczniki
i wdzianko na brzeg.
- Przy brzegach jest wystarczająco płytko, żeby stanąć. Głębiej jest bliżej środka.
- Dobrze. - Beau zrzucił już ubranie i wskoczył do wody. - Do cholery! - krzyknął. -
Skąd to zródło bije, z bieguna?
Wybuchnęła śmiechem.
- Mówiłam ci, że jest zimne.
- Zimne, nie lodowate. Proszę, rzuć mi mydło.
Podała mu kostkę mydła, po czym ściągnęła koszulkę przez głowę. Nie było się
czego wstydzić. Beau widział już wszystko, co mógł zobaczyć, wczoraj na "Searcherze".
Poza tym było tak ciemno, że Beau był jedynie brązowym cieniem, choć dzieliło ich tylko
parę kroków. Więc on jej również nie widział. Zaczerpnęła głęboko powietrza i
wskoczyła do wody.
Usłyszała śmiech Beau.
- Rzeczywiście biegun, prawda?
- Jak najbardziej - sapnęła. Nalała trochę szamponu na rękę i zaczęła go wcierać w
głowę. Jej loki stały się sztywne i skręcone od soli, mydliła je i płukała jeszcze dwa razy,
zanim uznała je za czyste. - Już nie potrzebuję szamponu. Chcesz trochę?
- Poradziłem sobie bez niego - powiedział niedbale. Jego głos zabrzmiał z
mniejszej odległości i nagle zobaczyła go o parę kroków od siebie. - Nie chciałem
czekać. Chciałem to zrobić jak najszybciej, żeby mieć przyjemność.
- Przyjemność? - Oblizała nerwowo usta.
49
- Wykąpać Kate, urodziwą Kate, najśliczniejszą Kate w całym chrześcijańskim
świecie.
- Szekspir - rozpoznała ciągle nie mogąc złapać oddechu.
- Dobrze - odparł. - Ale dzisiejszego wieczoru nie będziemy rozmawiać o
literaturze. To ci obiecałem, Kate, słodka Kate. Bardzo rzadko zdarza mi się tak
powstrzymywać.
- Myślę, że zmyłam z siebie całą sól - powiedziała cicho.
- Ale przecież musimy być pewni, prawda? Obiecałem ci, że zmyję każde ziarenko
soli. - Teraz był blisko, widziała jego ładny uśmiech na ciemnej twarzy. - Wiem, od czego
zaczniemy.
Zimne mydło dotknęło jej szyi i bezwiednie zadrżała.
- Zimno? - szepnął. - Zobaczymy, czy coś można na to poradzić. - Potarł szybko
mydło w dłoniach. - To mi będzie bardziej odpowiadać, tobie też, Kate. Gwarantuję, że ci
siÄ™ spodoba to o wiele bardziej.
Wyjął jej z ręki szampon i razem z mydłem położył na brzegu. Złożył jej ręce na
szyi i zaczął wcierać w nią mydło z dokuczliwą sprawnością. Stała zupełnie prosto i
prawie zapomniała o oddychaniu, kiedy dotykał jej nagich ramion, polewając ją wodą.
Jego zimne od wody ręce pełne były zgrubień. "Playboy nie powinien mieć zgrubień na
rękach" - pomyślała odruchowo, ale przecież Beau był niezwykły. Sam dla siebie
wyznaczał zasady. Jego ręce nie były tak naprawdę zimne. Czuła żywe ciepło pod
warstwą zewnętrznego chłodu wszędzie, gdzie jej dotykał, rodził się w niej ogień.
- Daj mi lewą rękę.
Podniosła ramię nad wodę; przejechał po nim dłońmi od góry do nadgarstka, co
powinno. Zadziałać kojąco, lecz zadziałało wręcz przeciwnie. zanim skończył zajmować
się jej ręką, serce zaczęło jej bić dziko, a ciało stało się niezwykle wyczulone, wszelki
dotyk sprawiał jej ból. la scena zdawała się pochodzić prosto z wyobrazni seksualnej.
Kate stała tak w lodowatej wodzie, wokół panowała prawie całkowita ciemność, a
tajemniczy nieznajomy przebiegał dłońmi po jej ciele w narastającej pasji. Jednak Beau
nie był jej całkiem obcy. Przeszli razem tak wiele, czuła, że zna go lepiej niż Jeffreya czy
Julia.
- A teraz piece de resistance - rzekł Beau. zamknął dłonie na jej piersiach pod
[ Pobierz całość w formacie PDF ]