[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zupa, a jak było w biurze. Susanne rzucała mu się na szyję, gdy wracał wieczorem do domu.
Matka całowała go w policzek, zawsze przy tym tak dziwnie zaciskając wargi. Ju\ jako
dziecko zwróciłem uwagę na to, jak tych dwoje się całowało. Tak, by broń Bo\e nie dotknąć
się ustami. Kiedy matka mnie obejmowała, czułem obrzydzenie. Przyciskała swoje za-
118
ciśnięte usta do mego policzka i czułem wtedy włoski nad jej górną wargą. Cały dr\ałem na
myśl o tych pieszczotach.
Kiedy szliśmy na spacer, równym krokiem, matka i Susanne brały go zawsze pod rękę, jedna
z lewej, druga z prawej strony. Ja szedłem trochę z boku, byłem dla nich powietrzem. One go
nienawidziły, ja go uwielbiałem. Ale ja byłem mu zupełnie obojętny. Ka\da zabawa ze mną
to było wypełnianie obowiązku. Gdy mu coś pokazywałem, nie widział tego, chocia\ się w to
wpatrywał. Zapominał o moich urodzinach i o swoich obietnicach, \e pogra ze mną w piłkę
albo pojezdzi na rowerze.
A mimo to ubóstwiałem go. Broniłem go przed wszystkimi, którzy mu ubli\ali. Byłem
dzieckiem póznym, niechcianym. Kiedy urodziłem się w 1960 roku, ojciec miał ju\ 56 lat,
matka 38. Moja siostra urodziła się w roku 1944. Rodzice poznali się w obozie. Nie jako
więzniowie. Ojciec wrócił z frontu ranny w nogę. Pózniej te\ lekko utykał. Zdarzyło mu- się
to wcześnie, zaraz w pierwszych miesiącach wojny. To był wypadek samochodowy poza linią
frontu. Coś tam nie było w porządku w całej tej sprawie. Był zdaje się pijany. W ka\dym
razie potem, po wyjściu ze szpitala, zgłosił się dobrowolnie na lekarza do Dachau. Tak w
ka\dym razie mi opowiadał. Matka była córką któregoś z kolegów z wojska czy z pracy. Od
początku był w narodowych socjalistach. Studiował w Berlinie i ju\ jako student był
zaanga\owany politycznie. Kiedy w 33 roku bronili wstępu na uniwersytet studentom
\ydowskim, kiedy odbierali im legitymacje. Często o tym opowiadał. Jako lekarz od razu
poszedł do SS. Ojciec często mawiał, \e to właściwie lekarze od początku dochowywali
wierności partii. Podobno nawet lekarze byli tymi, którzy kupili dla partii  Volkischer
Beobach-" ter". A\ do końca był dumny ze swej roli w czasie
119
wojny. Jego ulubione zdanie brzmiało:  Lekarz chroni, strze\e i przedłu\a \ycie ludzkie.
Lekarz o przekonaniach nacjonalistycznych robi to, w razie potrzeby, kosztem \ycia innego
człowieka. I tym ró\ni się lekarz z poglądami od lekarza bez poglądów."
Zawsze uwa\ał, \e jego zadaniem jest pomagać i pracować w sposób  jak to określał 
selektywny. śycie nie było dla niego takie samo w przypadku ró\nych ludzi. Nie został
lekarzem SS, aby mieć dobre stanowisko, jak to robiło wielu innych. Wtedy było tak wielu
lekarzy śydów, \e nie było sztuką dostać po nich dobrą praktykę. Nienawidził tych
podlizujących się karierowiczów i obwiniał ich za klęskę ruchu.
W gruncie rzeczy  mawiał  wszyscy ludzie robią to samo, tylko \e jedni w imię prawa, a
inni wbrew prawu. Na przykład morderca i \ołnierz, obaj zabijają. Jednego się sławi,
drugiego skazuje. Kiedy tak rozprawiał, siedziałem cichutko obok i przysłuchiwałem się. Nie
cierpiał, by mu wtedy przerywano jakimiś pytaniami. Być mo\e nawet nie wiedział, \e go
słucham. Zaliczał siebie do inteligencji Trzeciej Rzeszy i do indywidualistów w ruchu
masowym. Naród niemiecki był dla niego jednym organizmem, jednym jedynym ciałem. I
jako lekarz miał za zadanie chronić go przed chorobą i nieszczęściem, usuwać czynniki
chorobotwórcze i prowadzić badania nad przygotowaniem tego organizmu do przyszłości.
Tak to właśnie zawsze powtarzał.
Jakie to mo\e być uczucie, gdy ponosi się odpowiedzialność za miliony ludzi? Przede
wszystkim za przyszłość tego narodu. Był wtedy całkiem młody, niewiele starszy ni\ ja
dzisiaj. Gdy tak się dziś zastanawiam, to co ja wielkiego mam do zrobienia? Mieć takie
zadania przed sobą  czegó\ więcej mo\e sobie \yczyć młody naukowiec? Mo\na
opowiadać się za narodowym socjalizmem w dowolny sposób, ale to, co się za nim kryje, to
w istocie filozofia medyczna. Takie pojęcia, jak
120
rasa, naród, Lebensraum, czy takie dziedziny wiedzy, jak czystość rasowa, kultywowanie rasy
czy teoria rasowa, są jednoznaczne. Bez lekarzy wszelka budowa nowego społeczeństwa
byłaby od początku sprawą przegraną. Ojciec wywarł znaczny wpływ na moje poglądy w tej
kwestii.
Z całą pewnością nie jestem neonazistą. Nawet nie wiem, co to znaczy. Tamte czasy minęły i
tylko głupiec mógłby chcieć, aby się powtórzyły. Oznaczałoby to, \e \yczę sobie równie\
klęski. Ten system zawiódł, ale nie zawiodła idea, lecz jej realizacja. Być mo\e równie\
niektóre idee, ale nie istota systemu. Zabierałem głos zawsze wtedy, gdy hurtowo i bez
\adnych zró\nicowań potępiano cały ten okres. W szkole byłem nieraz jedynym w klasie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kudrzwi.xlx.pl