[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uspokoiłem, ale zaraz uświadomiłem sobie, że ubecy muszą znać adres mojego nowego
mieszkania i mogli gdzieś ustawić punkt obserwacyjny. Zarejestrują wizytę Zuzanny, a wtedy
major znajdzie sposób, by mnie przygwozdzić. Do cholery, przecież ubecy nie zmarnują mi
tak wyczekiwanego wieczoru z Zuzanną! Muszę wziąć się w garść.
Skromnie tu i ciasno, Zuziu powiedziałem. W przyszłości dorobię się czegoś więk-
szego.
Wyrośniesz razem z Polską Ludową zaśmiała się Zuzanna. A pod koniec życia, jeżeli
cię nie wsadzą do więzienia, dorobisz się dwóch pokojów z kuchnią.
A ty będziesz mieszkała w rezydencjach, twój mąż awansuje na ambasadora, staniesz się
ozdobą międzynarodowych salonów, a z królową angielską spotkasz się na wyścigach. Nie
ma to jak być piękną kobietą!
To jest tylko przychylny dla mnie zbieg okoliczności. Gdybym miała większy nos albo
mniejsze oczka, pracowałabym z tobą w spółdzielni. Z nudów pobralibyśmy się, urodzili
dwójkę dzieci, łgali w biurze, może donosili na kolegów, a nawet na siebie nawzajem, upijali
się starowinem co sobota i nienawidzili własnego życia. Czy to moja wina, że jestem towarem
pierwszego gatunku, przeznaczonym na eksport?
Mówiąc te obrzydliwości, Zuzanna zaczęła się rozbierać.
Rzeczywiście była towarem pierwszego gatunku i doskonale wiedziałem, że jest dla mnie
niezasłużonym darem losu i że niedługo zniknie z mojego życia na zawsze. A wtedy cały po-
grążę się w szarości. Zamiast piąć się w górę, siłą bezwładu stoczę się w wyżłobione koryto
urzędniczego bytowania. Zresztą co tu mówić o pięciu się w górę? Odniosę sukces, jeżeli nie
trafię do więzienia. Cholerna Marysia! To od niej zaczęła się moja zapaść. Zamiast ze sobą
skończyć, wróciłem do kraju. Ale jak mogłem żyć w Anglii? Nie należało żyć ani tu, ani tam.
Dla przegranych nie ma miejsca pod słońcem.
A mimo wszystko, gdy rzuciłem się w ramiona Zuzanny, cały otaczający świat odpłynął w
czarną dal. Do dziś nie mogę się nadziwić, że potrafiłem oddalić strach. Jaki wpływ wywie-
rała na mnie ta kobieta! Pożeglowaliśmy daleko, na skraj świadomości. W ogóle nie mogłem
się uspokoić. Doszliśmy do takiej harmonii, że nawet w ruchach staliśmy się jakby jednym
ciałem. Tym razem Zuzanna ani mnie nie pogryzła, ani nie podrapała, tuliła tylko mocno i
ściskała. W ten sposób przeżyliśmy kilka godzin poza rzeczywistością.
I ty chcesz mnie opuścić? zapytałem, gdy o północy zasiedliśmy do jedzenia.
Wiesz, że mówię już po angielsku prawie bez akcentu?
I po włosku?
72
Po włosku prawie też. Przydała mi się łacina ze szkoły.
Masz dobre ucho.
Pocałowałem ją melancholijnie w ucho.
Nie bój się. Nie zostanę panią ambasadorową. To zajęcie dla lalek.
A kim zostaniesz?
Przecież ty nic o mnie nie wiesz.
Bo nie chciałaś, żebym wiedział.
Będę do ciebie pisać. Dowiesz się wszystkiego. Teraz nie chcę zapeszyć.
To dobrze, że wyjeżdżasz. Ubecy namawiają mnie, żebym donosił na ciebie i na twoich
gości.
Zgodziłeś się?
Jeszcze nie.
Jeżeli chcesz, możesz im powtórzyć, co o nich myślę.
To już chyba wiedzą. Teraz chodzi im o twoich polskich gości.
Coraz ich mniej, a połowa na pewno już sama donosi.
Nie przyłączę się do nich. Może mi za to grozić aresztowanie.
Za co?
Za to, że walczyłem nie w tej armii.
Mianowali cię białogwardzistą?
Pewno tak nas nazywają dzieci towarzysza Dzierżyńskiego.
Około pierwszej w nocy Zuzanna zaczęła się ubierać.
Muszę już iść. Nie chcę nadużywać cierpliwości mojego Włocha.
Niczego się nie domyśla?
Powiedziałam mu, że przed wyjazdem muszę pożegnać przyjaciół, choćby to trwało do
rana. On to rozumie. Jest pewien, że pełną władzę nade mną osiągnie po naszym wyjezdzie z
Polski.
OsiÄ…gnie?
Nikt nie osiÄ…gnie. Niech tylko znajdÄ™ twardy grunt pod nogami.
Przypatrywałem się jej, zasmucony. Oto mnie zdradzała i nic na to nie mogłem poradzić.
Nie działała na nią jedyna moja broń. Z zapamiętania w łóżku wyzwalała się bez trudu, a my-
śli jej biegły daleko ode mnie. Skąd się u niej wzięła ta mentalność samolubnego mężczyzny?
Przecież była kobietą w ponad stu procentach. Ja chciałem uciekać z Anglii, a teraz ona po-
stanowiła wiać jak najprędzej z Polski. I miała rację. Jeżeli się do niczego nie wmieszasz,
dadzą ci spokojnie żyć , tak mnie pocieszali koledzy przed wyjazdem do Polski. A przecież
mogłem przewidzieć, że to oni się do mnie wmieszają. Bałwan. Szkoda słów.
Mogłabym żyć i w tym nieszczęsnym kraju pocieszyła mnie Zuzanna. Może by mnie
wzięli do radia albo do filmu, nadaję się na piosenkarkę, mam niezły głos...
Kiedyś mówiłaś o szkole muzycznej.
Uczyłam się prywatnie. Ale to wszystko byłoby żałosne. Tu idą ciężkie czasy, kochanie.
Uroda kobieca nie jest w cenie, bo odwraca uwagę od budowy ustroju. I po co irytować ma-
sy? One sÄ… z natury brzydkie. Uroda jest obca klasowo.
Czy ty przypadkiem nie dajesz mi do zrozumienia, że to nasze ostatnie spotkanie?
Wyjeżdżamy za tydzień.
Już za tydzień?
Otoczyli nas donosicielami i Antonio ma dosyć Polski. Uzyskał szybsze przeniesienie
dzięki stosunkom jego stryja.
Jedyna korzyść z tego wyjazdu, że odczepi się ode mnie UB. Ale i to nie wydawało się ta-
kie pewne. Wolałbym szarpaninę z UB niż utratę Zuzanny.
Ja też będę do ciebie wzdychać dodała Zuzanna.
73
Kończyłem dwadzieścia osiem lat i choć wydawałem się sobie bardzo stary, nie mogłem
wyobrazić sobie życia bez nadziei na spotkanie z Zuzanną. Wszystko inne wydawało mi się
niegodne uwagi.
Sparaliżowałaś mnie, Zuzanno. Nakarmiłaś mnie trucizną. Powinienem tego nie przeżyć.
Tylko mi nie groz samobójstwem. To chwyt zbyt wytarty.
Już ubrana, usiadła na tapczanie ze Społem , położyła moją głowę na kolanach i zaczęła
mnie głaskać jak ulubionego psa.
Nie chce mi się żyć jęknąłem. Może oni mnie wykończą.
Nie chełp się. Oni cię nie wykończą. Wiedzą, kto jest niezłomnym bojownikiem, a kto,
powiedzmy, nie nadaje siÄ™ na bohatera.
Mam w dupie UB! Mnie chodzi o ciebie.
Ja cię nie porzucam powiedziała Zuzanna cicho. Ja odchodzę z rozdartym sercem.
W jej głosie usłyszałem rozpacz. Patrzyła na mnie swymi wielkimi oczami i daję słowo
w obu pojawiły się łzy. Jeszcze chwila, a chwyciłbym ją w ramiona, by razem płakać nad
naszym straconym szczęściem. I nagle Zuzanna wybuchnęła śmiechem.
Widzisz, potrafię! Potrafię na zamówienie płakać. To umieją tylko wielkie aktorki.
Zmiała się dalej. Nic mi nie pozostawało, jak też się roześmiać. Mój śmiech nie brzmiał
zbyt naturalnie.
A więc rozstajemy się w dobrym nastroju powiedziała. I choćby serca nam skowy-
czały z bólu, na ustach pozostanie uśmiech.
Pocałowała mnie raz jeszcze i wyszła. Powinni byli teraz wkroczyć ubecy i zawlec mnie
do lochu. Nie wkroczyli. Zuzannę miałem z głowy, ale z serca nieprędko ustąpiła. Perswado-
wałem sobie, że jest niewiele warta mimo atrakcyjnej powłoki, bo gotowa się sprzedać w za-
mian za wygodne życie. Oto morał dla mnie: w miłosnych zapasach potrafię zadowolić nawet
najpiękniejszą kobietę, ale przywiązać jej do siebie nie umiem z racji mizernego statusu ży-
ciowego. Gdybym chciał teraz, co nie daj Boże, znalezć stałą towarzyszkę życia, to powinie-
nem szukać wśród dziewcząt młodszych, osiemnastolatek, nie zepsutych życiem i niezbyt
pięknych, wychowanych w poszanowaniu rodzinnych tradycji i dość tępych, a na pewno nud-
nych.
Major ubek zadzwonił do mnie do biura w parę dni pózniej i zaproponował spotkanie na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]