[ Pobierz całość w formacie PDF ]
0 wino.
- A co siÄ™ dzieje, kiedy nie zgadzasz siÄ™ z senatem lub z SullÄ…?
-Widzisz, to jest tak: lud wybiera senat, by ktoś mógł ustanawiać i egzekwować prawo... i
budować imperium. Lud decyduje także o wyborze na inne, ważniejsze stanowiska: edylów,
pretorów
1 konsulów. Sulla i ja jesteśmy tu jedynie z woli ludu i senat o tym nie zapomina. Jeśli
brakuje obopólnej zgody, konsul ma prawo uchylić projekt każdej ustawy i proces
legislacyjny natychmiast jest zatrzymany. Wystarczy, kiedy Sulla czy ja powiemy veto, nie
pozwalam", na początku czyjegoś wystąpienia, i sprawa jest zamknięta na cały rok. W ten
sposób możemy także blokować jeden drugiego, choć to nie zdarza się często.
- Lecz w jaki sposób senat może nadzorować konsulów? - drążył dalej Gajusz.
Mariusz pociągnął potężny łyk wina^ i poklepał się po brzuchu.
-Teoretycznie senatorowie mogą głosować przeciwko mnie, mogą mnie nawet usunąć z
urzędu. W praktyce jednak moi poplecznicy i klienci nie pozwalają, by doszło do takiego
głosowania, i tak przez cały rok konsul jest niemal nietykalny, a jego władza nieograniczona.
- Powiedziałeś, że konsul jest wybierany tylko na rok, a potem
musi ustąpić.
-Silny człowiek potrafi nagiąć każde prawo, Gajuszu. Otóż każdego roku senat głośno się
domaga, bym w drodze wyjątku został wybrany ponownie. Dobrze służę Rzymowi i oni o
tym
wiedzÄ….
Gajusz był rad, że rozmowa toczyła się ciszej, niż to było w zwyczaju wodza. Rozumiał,
dlaczego jego ojciec nie ufał temu człowiekowi. Mariusz był jak letnia błyskawica - było nie
do przewidzenia, gdzie uderzy - lecz w chwili obecnej miał miasto w garści i Gajusz uznał, że
jest to miejsce, w którym i on chce być: w samym sercu wydarzeń.
Rozdział 15
191
Ryki i wrzaski Rzymu docierały do ich uszu na długo przedtem, nim zbliżyli się do jego
bram. Dzwięk niósł się jak szum morza, bezkształtną, łamiącą się falą, która ogarnęła ich
także, ledwo zatrzymali się przy wieży granicznej. Do pozłacanego pojazdu Mariusza
podeszły miejskie straże. One też błyszczały i prezentowały się doskonale. I zachowywały
oficjalnie.
-Podaj nam swoje imię i przedstaw sprawę, która cię tu sprowadza - powiedział jeden ze
strażników.
Mariusz wstał.
-Jestem Mariusz, wódz Pierworodnych. Przybywam, aby odbyć triumf na ulicach Rzymu.
Mężczyzna z lekka poczerwieniał, a Mariusz uśmiechnął się szeroko.
- Możesz wejść do miasta - powiedział strażnik, odstępując do tyłu i dając znak, by otwarto
bramy.
Mariusz usiadł ponownie i szepnął Gajuszowi do ucha:
- Protokół mówi, że powinienem poprosić o pozwolenie, ale dziś jest zbyt piękny dzień, by
być uprzejmym wobec strażników, którzy nie mogliby zagrodzić drogi legionowi. Jedziemy
dalej. -Dał znak i rogi odezwały się ponownie.
Bramy otwarto, a tłum, wypatrując ludzi Mariusza, zaryczał w wielkim podnieceniu. Hałas
ogłuszył legion i woznica Mariusza musiał mocno szarpnąć lejcami, by konie ruszyły z
miejsca.
%7łołnierze wkroczyli do Rzymu.
- Musisz natychmiast wstać z łóżka, jeśli chcesz zobaczyć triumf! Wszyscy mówią, że będzie
wspaniały. Twój ojciec i matka są już ubrani i przygotowują się do wyjścia, a ty nic tylko
leżysz i drzemiesz!
Kornelia otworzyła oczy i przeciągnąwszy się leniwie, zrzuciła z siebie okrycia i odsłoniła
złotą skórę. Jej opiekunka, Klodia, rozsunęła zasłony, aby wpuścić do sypialni powietrze i
słońce.
-Popatrz, słońce stoi wysoko, a ty nawet się nie ubrałaś. Nie wstyd ci, świecić golizną? A
gdyby tak wszedł twój ojciec?
- Ojciec? Nie śmiałby. Wie, że kiedy jest gorąco, nie dbam o nocne koszule.
Wciąż ziewając, Kornelia wstała naga z łóżka i przeciągnęła się
192
Imperator
jak kot, wyginając grzbiet i prężąc ramiona. Klodia podeszła do drzwi i na wszelki wypadek
zasunęła rygiel.
Jak cię znam, przede wszystkim marzy ci się kąpiel - powiedziała, szorstkim tonem
maskując chęć dogodzenia dziewczynie.
Kornelia przytaknęła i pobiegła do pokoju kąpielowego. Woda parowała, przyganiając
dziewczynie, że poza nią cała reszta domu wstaje i pracuje od świtu. Kornelia posłała w
powietrze przepraszający uśmiech, przerzuciła nogę przez brzeg wanny i z westchnieniem
zsunęła się w kojące ciepło. Z całego domu tylko jej było wolno zażywać takiego luksusu
rano, bez oglądania się na zwykłą porę codziennych kąpieli.
Chwilę pózniej zjawiła się Klodia, niosąc naręcze ciepłych płócien. Ta kobieta, obdarzona
niepospolitą energią, nigdy nie próżnowała, a w jej wyglądzie nie było nic z niewolnicy.
Nosiła prawdziwe klejnoty i miała ogromny wybór wspaniałych strojów.
- Tylko szybko! Tym się wytrzyj i włóż na siebie tę mamillare. Kornelia jęknęła.
- Za bardzo mnie ściska, bym nosiła ją w upał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]